Aktualności
Darmowe
Polityka
RPN
Strona główna
Świat
Półprzewodniki i ananasy
1 kwietnia 2025
14 lutego 2014
Dwa tygodnie temu opublikowaliśmy pierwszą część odpowiedzi na przygotowane przez nas pytanie. Ciekawiło nas, które z działań przeprowadzonych lub rozpoczętych w 2013 roku dotyczących miast i polityk miejskich było najbardziej zachwycające, zaskakujące albo rozczarowujące? Jakiego działania dotyczącego miast i polityki miejskiej potrzebujemy w 2014 roku? Dzisiaj prezentujemy drugą część tej refleksji. Choć pozornie pytania te zapowiadają spóźnione podsumowanie roku i festiwal życzeń na rok przyszły, to w rzeczywistości są znacznie poważniejsze. Zebrane przez nas odpowiedzi pokazują bowiem, na czym koncentruje się dzisiaj dyskusja o miastach i czego nam jeszcze w niej brakuje. To okazja zarówno do refleksji nad stanem debaty, jak i do sformułowania listy wstępnych pytań, które chcielibyśmy zadać kandydatom w wyborach samorządowych w 2014 roku.
Odpowiedzi zebrała i opracowała Marta Żakowska. Tym razem odpowiadają: Piotr Dwojacki, Mirosław Duchowski, Martyna Fołta, Irena Herbst, Rafał Krenz, Lechosław Lerczak, Dorota Whitten i Karolina Mróz. TUTAJ można przeczytać odpowiedzi sprzed dwóch tygodni. Wówczas na nasze pytania odpowiedzieli: Jan Franciszek Cieślak, Maciej Czeredys, Agata Diduszko-Zyglewska, Anna Domaradzka, Sławomir Dziudzik, Marta Gendera, Sławomir Gzell, Ula Podurgiel, Sławomir Mojsiuszko, Adam Ostolski, Marta Poślad, Katarzyna Sadowy, Aleksandra Stępień, Patrycja Wojtaszczyk i Ewa Zielińska.
Naszych czytelników zapewniamy również, że artykułów i wywiadów dotyczących wyzwań stojących przed naszymi miastami będzie na naszych stronach znacznie więcej.
Które z działań przeprowadzonych lub rozpoczętych w 2013 roku dotyczących miast i polityk miejskich najbardziej cię zachwyciło/zaskoczyło/rozczarowało?
Zachwyciła mnie ekspansja budżetu obywatelskiego. Wprowadzany jest on często wbrew administracji gminnej, której skrytym marzeniem jest trwanie w ramach dotychczasowych metod planowania zadań i wydatków. Nawet budżety pseudoobywatelskie uruchamiają inicjatywę w społecznościach, które latami trwały w bezruchu lub w poczuciu bezsilności. Z tej mąki będzie chleb.
Rozczarowaniem jest dla mnie fakt, że patologie w planowaniu przestrzennym mają zasięg ogólnopolski, przez co np. Gdańsk nie bardzo ma się od kogo uczyć. Normą jest lekceważenie aspiracji społeczności lokalnych, nawet jeśli mobilizują one po swojej stronie wysokiej klasy ekspertów. Normą jest też fakt, że przeciwnicy chorych planów są spychani na pozycje umożliwiające wyłącznie jałowy protest.
Zaskoczyła mnie natomiast wysoka jakość konsultacji społecznych związanych z przygotowaniem strategii mojego województwa (pomorskiego) i regionalnych programów strategicznych w różnych dziedzinach działania urzędu marszałkowskiego. Każda uwaga była wysłuchiwana i dyskutowana publicznie, a końcowy efekt można uznać za niezły kompromis.
Jakiego działania dotyczącego miast i polityki miejskiej potrzebujemy w 2014 roku?
Potrzebujemy w miastach konsultacji społecznych dotyczących sposobu czerpania korzyści ze środków Unii Europejskiej w „nowej perspektywie finansowej” do 2020 roku. Wydawanie pieniędzy w sposób przypadkowy, na przedsięwzięcia nieefektywne bądź pogarszające jakość życia, podporządkowane jest obecnie ideologii „trzeba wydać jak najwięcej” (a nie jak najmądrzej). Odrobina mądrości zbiorowej bardzo się przyda. Potrzebujemy też m.in. poważnej przymiarki do ustawy metropolitalnej, która ułatwi instytucjonalizację współpracy dużych miast z gminami otaczającymi, a szczególnie współpracy między dużymi miastami współtworzącymi przyszłe metropolie (Górny Śląsk, Bydgoszcz/Toruń, Gdańsk/Gdynia). Nie wykluczam daleko idących zmian w statusie prawnym miast na prawach powiatów oraz gmin i dzielnic wchodzących w skład metropolii.
Które z działań przeprowadzonych lub rozpoczętych w 2013 roku dotyczących miast i polityk miejskich najbardziej cię zachwyciło/zaskoczyło/rozczarowało?
W dyskursie o miastach w roku 2013 nie zauważyłem niczego przełomowego, choć fakt, że taki dyskurs się toczy i jest słyszalny, należy uznać za sukces…
Jakiego działania dotyczącego miast i polityki miejskiej potrzebujemy w 2014 roku?
W 2014 roku oczekuję racjonalnego planu zagospodarowania 25 miliardów przyznanych przez rząd na rewitalizację miast. Wiem, że to o wiele za mało, ale decyzja ta jest pierwszym konkretnym dowodem na to, że zrozumiano istotę problemu, któremu poświęcam kilka refleksji poniżej.
Zgodnie z szacunkami Instytutu Rozwoju Miast jedna piąta całej substancji miejskiej w Polsce znajduje się w stanie krytycznym… Miasta w naszym kraju wymagają terapii, drogiej, skomplikowanej i uporczywej, po której trzeba zastosować intensywną i równie drogą rehabilitację. Powszechnie stosowany dotąd „puder” należy odstawić na zawsze!
Jestem przekonany, że wiedzą o tym doskonale specjaliści, aktywiści miejscy, a nawet samorządy, które lubimy obwiniać za wszelkie nieszczęścia. Wie o tym też już rząd, który ze środków unijnych przeznaczył kwotę 25 miliardów złotych na zmianę wizerunku polskich miast. Wiecznie powtarzanym wyjaśnieniem miernoty naszych miast są plagi i nieszczęścia historyczne, wynikające z tysiąca wewnętrznych i zewnętrznych przyczyn, do których należy włączyć niektóre niezbyt chwalebne cechy narodowe wykształcone przez wieki trudnej przeszłości.
Jednym z argumentów, który w dziejach powtarzano najczęściej (i ten wydaje się logiczny), było twierdzenie, że mimo planów i chęci, wobec ogromnych potrzeb egzystencjalnych brakuje środków na tak drugorzędne cele, jak jakość przestrzeni publicznej, czyli na dobre nawierzchnie ulic i chodników, kanalizację, oświetlenie, bulwary, fontanny, cieszące oko elewacje kamienic, piękne i funkcjonalne obiekty municypalne, pełne życia dzielnice handlowe… czyli to wszystko, co podnosi poziom satysfakcji i buduje tożsamość.
Dziś jednak pierwszy raz w historii, bez widma wojny ani innych realnych nieszczęść dających alibi nieróbstwu, dysponujemy naprawdę sporymi funduszami na przeprowadzenie procesów rewitalizacyjnych. Musimy je tak zagospodarować, by następne pokolenia nas nie przeklęły, a polskie miasta zaczęły wpisywać się w europejskie standardy estetyczne i jakościowe.
Oczywiście 25 miliardów nie jest kwotą, która spełni wszystkie potrzeby i odmieni kilkusetletnie zaniedbania 913 miast polskich, ale istnieje realna szansa, by stworzyć dzięki nim modelowe rozwiązania we wszystkich kategoriach zdiagnozowanych chorób polskich miast…i jednocześnie wypracować też plan dalszych działań, bo potraktowanie tej dotacji jako jednorazowego daru losu byłoby katastrofą. Leczenie miast musi być długie, uporczywe i niestety nie będzie tanie, ale stan niektórych naszych przestrzeni nie tworzy dla tego procesu żadnej alternatywy. Największym wyzwaniem tego roku jest więc mądre społeczno-przestrzenne stawienie czoła wyzwaniom związanym z tym faktem, uruchomienie procesu przebudowy zdewastowanych części miast i odnowy ich tkanki społecznej oraz podniesienie jakości ich życia gospodarczego.
Które z działań przeprowadzonych lub rozpoczętych w 2013 roku dotyczących miast i polityk miejskich najbardziej cię zachwyciło/zaskoczyło/rozczarowało?
W obrębie polityki miejskiej w Katowicach w szczególności zajmuje mnie konkretny jej rozdział dotyczący kultury. Pod tym względem w 2013 roku chciałabym zwrócić uwagę na wprowadzony w tym roku miejski konkurs na najem lokali użytkowych pod nazwą „Lokal na kulturę”, wzorowany na jego warszawskim odpowiedniku, pozwalającym na wynajęcie lokalu za niższą stawkę czynszową. Konkurs ma za sobą dopiero dwie edycje, niemniej jego obecność pozwala na stwierdzenie, że władze miasta mają świadomość potrzeby powstawania niezinstytucjonalizowanych miejsc o profilu kulturalnym, co bez wątpienia jest dla mnie pozytywne i powoduje zadowolenie.
Jakiego działania dotyczącego miast i polityki miejskiej potrzebujemy w 2014 roku?
W obszarze kultury w Katowicach potrzebujemy działań pozwalających na rozwijanie się niezależnych miejsc o działalności kulturalnej, stanowiących alternatywę dla instytucji publicznych. Potrzebne są także programy wspierające edukację kulturalną. Bez umożliwiania kształcenia i rozwijania zainteresowania kulturą, nie jest bowiem możliwy rozwój oferty, a tym samym miasta jako miejsca atrakcyjnego do życia, czy też przelotnego odwiedzania.
Które z działań przeprowadzonych lub rozpoczętych w 2013 roku dotyczących miast i polityk miejskich najbardziej cię zachwyciło/zaskoczyło/rozczarowało?
Pozytywnie zaskoczyło mnie rozpoczęcie i co więcej skuteczne kontynuowanie (naprawdę ostatnio to rzadkość) prac nad opracowaniem Narodowego Programu Rewitalizacji Miast.
Rozczarowało: uchwalenie ustawy Mieszkanie dla Młodych – to kolejny mało efektywny program wsparcia nabywców mieszkań ze środków budżetu państwa. Od połowy pierwszej dekady XXI wieku podstawową barierą rozwoju budownictwa mieszkaniowego w Polsce była (i jest nadal) sztywna podaż mieszkań. Wzmacnianie popytu przy niskiej elastyczności rynku podaży (w tym przypadku pomoc w zaciągnięciu kredytu i jego spłacie) prowadzi przede wszystkim do wzrostu cen produktów oferowanych przez rynek. Wsparcie finansowe dla programu nie trafia zatem w całości do nabywców mieszkań, ale jest w dużej mierze transferowane do deweloperów, wykonawców budowlanych i banków. W konsekwencji banki i deweloperzy stali się największym beneficjentem programu Rodzina na Swoim (wygaszanego od 2013 roku). Nowy program – Mieszkanie dla Młodych – ma te same wady. Paradoksem jest fakt, że mimo wygenerowania nowych wydatków publicznych, będzie miał on jeszcze mniejszy wpływ na poprawę stopnia zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych. Dojdzie do tego ze względu na ograniczenie potencjalnego zbioru beneficjentów do mieszkańców domów wielorodzinnych (a więc tylko duże miasta) i nowo budowanych mieszkań.
Jakiego działania dotyczącego miast i polityki miejskiej potrzebujemy w 2014 roku?
Co jest potrzebne? Opracowanie adekwatnej do potrzeb polityki mieszkaniowej pozwalającej m. in. na skuteczną stymulację budowy mieszkań na wynajem o umiarkowanych czynszach, w tym i o funkcji mieszkań komunalnych.
Mieszkań na wynajem w Polsce nie ma i nie będzie, chociaż struktura własności lokali to niewątpliwa patologia – 20% stanowią w niej mieszkania na wynajem, a 80% to własność prywatna (podczas gdy np. w Szwajcarii 65% to mieszkania na wynajem, w Holandii, Francji i Szwecji 50%, Danii 55%, Niemczech ponad 60%, Wielkiej Brytanii 40%, USA ponad 40% i Japonii 65%). Twórcom tej polityki nic to jednak nie mówi; nie przeszkadzają im też konsekwencje, jakie niosą za sobą te fakty – ograniczenie mobilności i możliwości znalezienia pracy (przywiązanie do mieszkania kredytem), stymulowanie niskiego standardu i wielkości mieszkania (niska zdolność kredytowa ludzi młodych), narzucona struktura wydatków (wysokie koszty obsługi kredytów i automatyczne zmniejszenie wydatków na inne cele), demotywacja w zakresie decyzji prokreacyjnych (ograniczona spłatą kredytu wysokość dochodów rodziny, mały metraż), itd., itp. Nie widzą oni związku między wysokimi kosztami suburbanizacji miast a wybranym przez siebie, jedynym sposobem poprawy sytuacji mieszkaniowej. Nie rozumieją, że taka polityka lokowania mieszkań, w Warszawie dodatkowo wzmocniona brakiem ustawy reprywatyzacyjnej, zamroziła wiele cennych funkcjonalnie lokalizacji, utrudniła racjonalny rozwój centralnych dzielnic miasta i w konsekwencji doprowadziła do obniżenia jego atrakcyjności, czego dobrym przykładem są lumpeksy na stołecznej Marszałkowskiej.
Które z działań przeprowadzonych lub rozpoczętych w 2013 roku dotyczących miast i polityk miejskich najbardziej cię zachwyciło/zaskoczyło/rozczarowało?
Zachwyca mnie fakt, że kolejne miasta wprowadzają budżet partycypacyjny, a te, które miały go wcześniej, powiększają go. Rozczarowuje, że za coraz większą powszechnością tego rozwiązania nie widać “mody” na włączanie obywateli w inne obszary decyzji publicznych. Zaskakuje oczekiwanie, że za cenę decydowania o ułamku procenta miejskich wydatków mamy stwierdzić: “tak, mamy budżet partycypacyjny”. Być może trzeba poczekać na coś więcej, wierząc w dobre intencje samorządowców i podejmując nieustający dialog o znaczeniu głosu obywateli również w kluczowych – finansowo i strategicznie – decyzjach.
Drugim zachwytem jest moim zdaniem coraz szersze uwzględnianie inicjatyw nieformalnych i zaangażowania aktywistów w polityce publicznej państwa, szczególnie widoczne w działalności Departamentu Pożytku Publicznego Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Cieszy mnie też wprowadzenie inicjatywy lokalnej w Ustawie o pożytku publicznym i wolontariacie, które pozwoliły na realną współpracę z samorządami (pierwsze próby trwają) oraz wsparcie mikrograntami (do 5000 zł) młodych organizacji pozarządowych, grup samopomocowych i grup nieformalnych kwotą blisko 30 mln zł w latach 2014-2016 zgodnie z zapisami Regulaminu Programu Operacyjnego Funduszu Inicjatyw Obywatelskich (konkurs na operatorów już ogłoszono). Jest to oznaka docenienia wartości działań oddolnych, społecznościowych tworzących dzisiaj nowy sektor zaangażowanych obywateli.
Jakiego działania dotyczącego miast i polityki miejskiej potrzebujemy w 2014 roku?
W 2014 roku czeka nas wiele wyzwań i trudno je schierarchizować. Według mnie istotne jest wzmocnienie dialogu z Ministerstwem Infrastruktury i Rozwoju dotyczącego Krajowej Polityki Miejskiej. Zarazem musimy rozwinąć taki model komunikacji, który nie utopi marzeń o lepszej polityce miejskiej w potoku konsultacji, technicznych sformułowań i grupach roboczych.
Cały czas toczy się też, co ważne, walka o zalecane przez Komisję Europejską wdrożenie w funduszach strukturalnych instrumentu o nazwie “rozwój lokalny kierowany przez społeczność” (clld). W każdym województwie powinien on operować 10% środków regionalnych programów operacyjnych, a więc setkami milionów złotych co najmniej do 2020 roku, o których będą współdecydować – obowiązkowo w sposób partnerski – mieszkańcy i władza. W miastach instrument ten może być istotnym uzupełnieniem wydatków na rewitalizację i budżet partycypacyjny. Jednak jak do tej pory zaledwie dwa województwa podjęły decyzję o uwzględnieniu tego priorytetu. Marszałkowie pozostałych województw uznali, póki co, że mechanizm ten jest za trudny lub zbyt kosztowny. Brakuje też wszystkim stronom konkretnych rozwiązań dostarczonych przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju (odpowiedzialne za system wdrażania), choć w poprzednim roku toczyły się wspólne prace dotyczące tych kwestii strony społecznej i rządowej w ramach Kolabu, moderowane przez Fundację Stocznia i zakończone zestawem rekomendacji. Strony wciąż szukają argumentów, wywierają naciski i nic jeszcze nie zostało przesądzone. Trzeba też pamiętać, że zbliżają się wybory – i w związku z tym tylko jeden komentarz: uważaj, o czym marzysz, bo marzenia mogą się spełnić.
Które z działań przeprowadzonych lub rozpoczętych w 2013 roku dotyczących miast i polityk miejskich najbardziej cię zachwyciło/zaskoczyło/rozczarowało?
Zachwyciły mnie:
– wzrost świadomości mieszkańców, zwiększony udział w debatach publicznych;
– kontynuacja współpracy i wymiana doświadczeń w ramach Kongresu Ruchów Miejskich.
Rozczarowały:
– brak realnego wpływu obywateli na podejmowane przez władze decyzje;
– ogromna spekulacja gruntami, zmiana ich pierwotnego przeznaczenia w miejskim planie zagospodarowania przestrzennego, rządy deweloperów oraz pogorszenie warunków życia mieszkańców.
Jakiego działania dotyczącego miast i polityki miejskiej potrzebujemy w 2014 roku?
Mieszkańcy czekają na pozytywne zmiany w związku z nowymi wyborami. Konieczna jest aktywizacja kandydatów niezależnych ruchów obywatelskich i podniesienie roli mediów w budowie społeczeństwa obywatelskiego. Potrzebujemy także zmiany zapisów prawa wyborczego, który dziś jest korzystny tylko dla dużych partii. I podniesienia poziomu partycypacji społecznej.
Które z działań przeprowadzonych lub rozpoczętych w 2013 roku dotyczących miast i polityk miejskich najbardziej cię zachwyciło/zaskoczyło/rozczarowało?
Rozwój polityki senioralnej, nareszcie z większym naciskiem na „polityka” niż „senioralna”. W naszym subiektywnym rozumieniu oznacza to bowiem dostrzeżenie nie tylko problemu seniorów, lecz przede wszystkim potencjału tej grupy społecznej. Zwrot „jesteśmy społeczeństwem starzejącym się” zrobił ostatnimi czasy karierę. Kiedy wzniesiemy się jednak ponad wartościowanie – pytanie czy to dobrze czy nie – na korzyść uniwersalizacji miejskiej przestrzeni społecznej i architektonicznej, otworzą się przed nami drzwi do tajemniczego ogrodu. Skąd ta metafora? Do tej pory podstawą działań na rzecz osób starszych było stwierdzenie „mamy coraz większą grupę osób w wieku 60+, chorujących, niedołężniejących, siedzących w domach. Trzeba coś z nią zrobić. Warsztaty, wydarzenia kulturalne, oferta fitness, itp.”. A przecież seniorzy to ogromny kapitał – wiedzy, doświadczenia, tożsamości. I to nasz kapitał, który można rozumieć dwojako: po pierwsze, banalnie: to po prostu nasi rodzice czy dziadkowie. Po drugie jednak my za jakiś czas też zniedołężniejemy, przygarbimy się, pomarszczymy. Będziemy wówczas chcieli mieć taki zakres decyzyjności i wpływu na społeczność lokalną i na przestrzeń wokół nas, który mamy teraz. Szlaki przecierają nam pierwsze Rady Seniora. Nie jest to łatwa sprawa, ponieważ z własnego doświadczenia wiemy, że seniorzy mają bardzo niskie poczucie sprawstwa, należy ich budzić do aktywności obywatelskiej, ale tym bardziej zachwyca nas świadome włączanie tej grupy społecznej do polityk i działań w społecznościach lokalnych.
Jakiego działania dotyczącego miast i polityki miejskiej potrzebujemy w 2014 roku?
Potrzebujemy wyjścia z podziałów na my – wy – oni. Uświadomienia sobie faktu, że w pewien specyficzny sposób jesteśmy „uniwersalni” – starzejemy się, rodzą nam się dzieci, miewamy kłopoty ze zdrowiem i gotówką, poruszamy się o kółkach mniejszych czy większych: w nich, na nich, lub je pchając, pracujemy i chcemy również odpoczywać, uczestniczyć w życiu miasta w taki sposób, na jaki mamy ochotę, a nie jaki nam ktoś dedykuje. Dlatego należałoby poszukać rozwiązań prawnych, organizacyjnych, a także wzmocnić debatę na rzecz uniwersalnego projektowania miast. Teoretycznie już dziś obowiązują nas przepisy regulujące różne inwestycje pod tym kątem, ale to, czego brakuje projektantom i decydentom, to „na szczęście” osobiste doświadczenie, umiejętność wczucia się w bardzo różne podstawowe potrzeby, które zapewnią wszystkim możliwość uczestnictwa w przestrzeni publicznej. Z doświadczeń wrocławskich wiemy, że sama instytucja rzecznika osób z niepełnosprawnością nie wystarczy. Potrzebujmy takich rozwiązań, jak choćby funkcjonujący przy magistracie oficer rowerowy, stanowiska, czy też całego biura, które byłoby w stanie wspierać proces projektowo-decyzyjny w profesjonalny sposób, mając na uwadze realne potrzeby różnych grup użytkowników przestrzeni publicznej. Warto też przyjrzeć się procesowi edukacji architektonicznej, urbanistycznej i wzbogacić ją o aspekt tegoż „osobistego doświadczenia”. Musimy odejść od podziałów i wszyscy stać się mieszkańcami miast, członkami wspólnoty, a nie jego poszczególnymi użytkownikami, decydentami czy projektantami, nauczycielami lub gośćmi…
Zaproszenie do takiej współpracy, do takiego współistnienia jest często domeną ruchów miejskich i organizacji pozarządowych. To, czego oczekujemy od pozostałych stron rozwijających nasze miasta, to otwarcie się na potrzeby społeczności i spotkanie bez uprzedzeń, regularna debata nie o tym, „czy warto”, ale „co dokładnie zrobić”, żeby polskie miasta były uniwersalne.
Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.