Aktualności
Polityka
RPN
Strona główna
Czy Polska potrzebuje prezydenta?
13 maja 2025
28 stycznia 2013
To dobrze, że posłowie nie będą się zajmować tematem związków partnerskich. Nie dość, że debata ciągnęłaby się w nieskończoność, to jeszcze język i argumentacja posłów z obydwu stron urągałaby godności ludzkiej. W ostatnim tygodniu z trybuny Sejmu dosyć już padło niesłychanych głupot.
Żaden rząd i żaden parlament nie ma prawa mówić ludziom, jak mają kochać, z kim żyć ani jak wychowywać dzieci. Propozycje uchwalenia prawa o związkach partnerskich w myśl światowej mody nie dotykają sedna sprawy. Trzeba bowiem gruntownie przemyśleć to, co wynika ze zmieniających się globalnie relacji międzyludzkich, zmieniającego się kształtu rodziny i faktu, że coraz więcej dzieci rodzi się w konkubinatach. Należy zatem jedynie ustalić, kiedy rząd ma prawo (i ewentualnie obowiązek) wspierania ludzi w ich życiowych wyborach. Należy to w dodatku zrobić z uwagi na dobro całości, czyli wspólnoty, a nie partykularnych grup.
Minister Gowin w ramach polityki deregulacji, gdyby oczywiście miał szczere intencje, powinien wprowadzić rozwiązania pozwalające na: 1) dziedziczenie oparte na wolnym wyborze (bez względu na orientację seksualną), nie zaś więzach krwi; 2) dostęp do informacji i możliwości odwiedzin w instytucjach takich jak szpitale na podstawie oświadczeń zainteresowanych (także gejów i lesbijek); 3) zaproponować instrumenty wsparcia dla rodzin, które potrzebują go bardziej niż pary homoseksualne – z uwagi na dobro dzieci. Chyba o to właśnie chodziło w postępowych propozycjach, które właśnie odrzucono, prawda?
Swoją drogą prawie każdy, kto uczestniczył w ceremoniach ślubów cywilnych, wie, że urzędy stanu cywilnego są cyrkiem, który powinno się już dawno zamknąć. Ceremonię można byłoby wtedy organizować nawet na łódce czy gdzie kto lubi, a oświadczenia o zawarciu ślubu przesłać nawet mejlem.
Tymczasem PO przymila się wyborcom o poglądach tradycjonalistycznych – prawdopodobnie żeby zapobiec wzrostowi sondaży PiS. Walka o słupki przybrała na sile, a o naprawdę ważnych sprawach – kłopotach strefy Euro i roli Polski w reformującej się właśnie Europie – możemy posłuchać najwyżej w Berlinie, Londynie czy Moskwie. I to jest właśnie porażka demokracji, a nie to, czy urzędy państwa będą od teraz celebrować zarówno miłość hetero-, jak i homoseksualną.
Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.