Kultura
Rozmowa
RPN
Strona główna
Technologia
Wino lepsze od pączka? Neuroenolożka tłumaczy, jak nasz mózg czasem oszukuje
31 maja 2025
12 grudnia 2014
Recenzja spektaklu „Fabularny przewodnik po rzeczywistości wolnorynkowej. Zniknięcie baristki w ekspresie”.
Ktoś mi powiedział, że słowo „kabaret” jest tak straszne, że tylko zaszkodzi recenzji. Zgoda – kabarety w wolnej Polsce, z nielicznymi wyjątkami, są tak złe, że od jakiegoś czasu słowo „kabaret” wymawia się cicho, półgębkiem, wstydliwie. Jakby chodziło o przedwojenny teatrzyk rewiowy albo koszalińskie wieczory kabaretowe z konferansjerką Piotra Bałtroczyka.
Ale nie bójmy się słowa „kabaret”. Kabaret wraca, i to w wielkim stylu. Twórcy „Fabularnego przewodnika po…” odkurzyli to zdewaluowane słowo, z jednej strony sięgając do najlepszej tradycji polskiego kabaretu literacko-satyrycznego, a z drugiej – nadając mu nowe znaczenie i aktualną treść.
Podobnie jak Kabaret Starszych Panów, „Fabularny przewodnik po…” zbudowany jest wokół galerii „typów” – wyrazistych postaci luźno wplecionych w fabułę. Postaci z Klubu Komediowego są na wskroś współczesne, a ich historie tworzą komentarz do dzisiejszego stylu życia. Powracającym motywem są wielkomiejscy bywalcy kawiarni – na przykład Szafiarka, czyli aspołeczna blogerka modowa, czy autor tekstów, który nic nie przeżywa.
Typy to trochę zabawne, a trochę dziwne, choć tylko na pierwszy rzut oka. Po chwili okazuje się, że te dziwolągi jakoś wyrażają nasze (alter) ego. Ta świadomość cieszy, bo przestaje dręczyć własna dziwność. Oto jesteśmy, w domu, u siebie, delikatnie wykpieni i subtelnie obśmiani – dzięki czemu możemy z dystansu spojrzeć na otaczającą nas rzeczywistość i siebie samych. Po to jest właśnie kabaret. Nic przyjemniejszego, niż zostać inteligentnie wyśmianym, a tak właśnie jest w „Fabularnym Przewodniku po rzeczywistości wolnorynkowej”.
Na scenie w piwnicy przy Placu Zbawiciela czas płynie niespiesznie i melancholijnie. W tle słychać świetną muzykę Jerzego Rogiewicza, wykonywaną na żywo przez samego autora. Muzyka nie jest tylko tłem: przez piosenkę, słownie i muzycznie, każda postać opowiada najważniejszą część swojej historii.
Teksty, niech autorzy mi wybaczą ciągłe porównania, bardzo wyraźnie nawiązują do twórczości Jeremiego Przybory (np. piosenka o „Annie w wannie”). Trudno nie zauważyć wyraźnych podobieństw: charakterystycznych figur stylistycznych, gier słów i znaczeń. W żadnym razie nie jest to jednak plagiat lub nędzna podróba. To bardzo zręczne i wdzięczne nawiązanie. Są nowe typy, archetypy i stereotypy, jest nowa aranżacja. Dziełem sztuki jest postać Muzy, której po kochanku-artyście pozostał jedynie jego tekst – w dziecięcym wózku…
„Fabularny przewodnik po…” jest wyjątkowy z jeszcze jednego powodu. Formy około-teatralne zostały w ostatnich latach niemal zmonopolizowane przez różne odmiany teatru improwizowanego. Grup „impro” powstało w ostatnim czasie mnóstwo, a ich założycielami są utalentowani entuzjaści – amatorzy. Teatr improwizowany wymaga jednak zaangażowania nie tylko od występujących, ale również od widzów, którzy bardziej niż w jakiejkolwiek innej formie są twórcami i uczestnikami spektaklu.
„Fabularny przewodnik po…” sprzeciwia się tym tendencjom. Po pierwsze, na scenie występują profesjonaliści, zawodowi aktorzy. Czuć to w każdej minucie „Zniknięcia baristki w ekspresie”. Po drugie, spektakl nie jest improwizowany, dzięki czemu widz nie musi się wysilać – siedzi sobie i w mile niezaangażowany, pozbawiony odpowiedzialności sposób ogląda, jak profesjonalista w swoim fachu bezbłędnie wykonuje swoją pracę. Może to niesłuszne i niezgodne z nowatorskim trendem, ale chyba dlatego wspaniałe.
Klub Komediowy, ul. Nowowiejska 1, Warszawa
Marcin Czardybon | O kobietach, korporacjach i Bogu
Nicole Cavanagh | Wasza definicja normalności jest inna
Marcin Stachowicz | Oswajanie dżihadu
Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.