Aktualności
Darmowe
RPN
Strona główna
Premiera wiosennego numeru Res Publiki Nowej
20 maja 2025
18 grudnia 2013
W jakiej kondycji jest obecnie, i w jakim kierunku zmierza, polski rynek muzyczny, szczególnie ten alternatywny? Czy faktycznie mamy do czynienia wyłącznie z kryzysem sprzedaży i zastojem festiwalowym ugruntowanym przez kilku znaczących graczy? Czy w mediach naprawdę tak brak alternatywnej muzyki?
Wspominając z nostalgią Antenę Krzyku, Brum, Radiostację czy Radio Jazz warto zastanowić się, co dzisiaj i w niedalekiej przyszłości może nas jeszcze muzycznie zaskoczyć.
W porównaniu z sytuacją sprzed kilku, kilkunastu lat, dzisiaj nie ma zbyt wielu branżowych wydawnictw poświęconych muzyce. Z drugiej strony w wirtualnej chmurze dużo łatwiej uzyskać konkretną informację o wykonawcy i koncercie, znaleźć i kupić płytę. Tę nieustanną, szybszą niż w kalejdoskopie zmianę, napędzają setki tłoczonych płyt, terabajty udostępnianych plików oraz kolejne meta-nawiązania stylistyczne i remiksy. Na gruzach upadłych wytwórni powstają kolejne wytwórnie (labele), które często są mutacjami poprzednich (na przykład Oficyna Biedota przekształcona w BDTA). Specjalizują się one w wydawaniu field recording [1], sound art [2], CD-R’ów, zinów i organizowaniu niszowych festiwali.
Oczywiście, nie jest to zajęcie rentowne, ale nigdy takie nie było, ani dziesięć, ani dwadzieścia lat temu. Wydawanie płyt to zadanie dla pasjonatów i szaleńców, zresztą podobnie jak organizacja eksperymentalnych koncertów. W Warszawie przybywa też miejsc, w których na żywo słucha się takiej muzyki. To już nie tylko Eufemia, Pardon To Tu czy Fawory, ale także Chmury i Parking Bar, żeby wspomnieć tylko te najważniejsze. Może już czas porzucić nostalgię i przestać wspominać kultowy Jazzgot czy Aurorę?
Na dzisiejsze wydarzenia nie przychodzą tłumy, ale nie gra się tam „łatwych” dźwięków, a masowa popularność nie jest też celem samych twórców. Może się to jednak szybko zmienić. Dobrym tego przykładem jest Marcin Masecki, który w ekwilibrystyczny sposób ślizga się pomiędzy głównym nurtem, a sceną off. Współpracuje zarówno z Tomaszem Stańko i Michałem Urbaniakiem, co zespołami Pink Freud czy Muzykoterapia, zdobywając przy tym kolejne mainstreamowe wyróżnienia, takie jak nominacja do Paszportu Polityki.
Moda na środkowoeuropejską muzykę nie oznacza już bynajmniej tylko zafascynowania folkiem i black metalem. Otwierając kultowy amerykański magazyn muzyczny The Wire ma się czasami wrażenie, że to wydawany po angielsku magazyn z Polski, ponieważ znajduje się w nim tyle artykułów o naszej scenie muzycznej obecnej i minionej, m.in. o Studio Eksperymentalnym Polskiego Radia, nowych wytwórniach, płytach. Do jednego z numerów dołączoną nawet składankę z polskim artystami pt. Exploratory Music From Poland.
Na tak duże zainteresowanie tym, co nagrywało się i nagrywa w Polsce wpłynęło na pewno wspomniane „odkrycie” Studia Eksperymentalnego. Założone w 1957 roku, było czwartym w Europie i pierwszym w państwach byłych „demoludów”. Niemałą w tym rolę odegrali kuratorzy Michał Libera i Michał Mendyk, związani z Fundacją 4.99 (label Bołt Records), a także Daniel Muzyczuk z Muzeum Sztuki w Łodzi (MS2). „Nagle” okazało się, że za żelazną kurtyną muzycy synchronicznie z artystami z Francji czy Niemiec eksperymentowali z materią dźwięku i nową formą nośnika. Wystawy takie jak Wolność dźwięku. John Cage za żelazną kurtyną w budapesztańskim Ludwig Museum czy Sounding The Body Electric: Experiments in Art and Music in Eastern Europe 1957–1984 w Muzeum Sztuki w Łodzi i londyńskiej galerii Calvert 22 są tego najlepszymi przykładami.
Promowaniem polskiej muzyki lat 70. zajmuje się z kolei stowarzyszenie Trzecia Fala, które sygnowało reedycję płyty Jubileuszowej Orkiestry Helmuta Nadolskiego oraz debiutancki album Grupy w Składzie. Nadolski wraz z innymi muzykami (Andrzejem Bieżanem, Januszem Dziubakiem, Krzysztofem Knittlem) współpracował z artystami wizualnymi (Edwardem Krasińskim, Tadeuszem Rolke, Andrzejem Szewczykiem, Jackiem Staniszewskim), czego efektem były płyty-obiekty, silnie zindywidualizowane, wytworzone w artystycznej manufakturze. Dzisiaj można je znaleźć w Centrum Pompidou w Paryżu czy w archiwum grupy Fluxus w Nowym Jorku. Z kolei „odkrycie” tajemniczego zespołu Grupa w Składzie (Jacek Malicki, Milo Kurtis, Andrzej Kasprzyk) wiąże się z falą zainteresowania estetyką hippie, do której w 2008 roku przyczyniła się książka Kamila Sipowicza Hippisi w PRL. Grupa w Składzie była związana z kulturotwórczą galerią Sigma i Repassage, które stanowiły miejsce spotkań i wspólnych przedsięwzięć artystów, muzyków oraz poetów. Grupa doczekała się swojego debiutu fonograficznego po 42 latach od założenia.
Wracając do artystów współczesnych, warto wspomnieć o ostatnich udanych trasach koncertowych Jacaszka czy Piotra Kurka. Jacaszek, właściwie Michał Jacaszek, konsekwentnie podąża drogą elektroakustycznych eksperymentów, która zjednuje mu rzesze licznych fanów. Podobnie jak coraz to nowe projekty Kurka: Piętnastka, czyli duet z Hubertem Zemlerem, współpraca z Pawłem Romańczukiem i inne projekty. Obaj częściej występują poza granicami niż w polskich salach koncertowych. Fenomenem są też z pewnością festiwale takie jak krakowski Unsound czy Sacrum Profanum, które umiejętnie łączą wysoki poziom artystyczny z poszukiwaniem nowego odbiorcy. Unsound doczekał się nawet edycji w Nowym Jorku i Londynie, a podobno ma też zawitać do Adelaide.
Te ostatnie sukcesy są wynikiem mozolnej, oddolnej pracy zarówno samych artystów, ale także managerów i animatorów. Promocja na światową skalę stała się możliwa dzięki wsparciu nowych kanałów informacyjnych – portali typu Pitchfork, baz typu Bandcamp, Soundcloud, czy akcji w stylu Don’t panic, we’re from Poland, czyli cykl prezentacji naszych nadziei eksportowych, przybierający przeróżne formy: showcase’y, panele, wydawanie płyty/składanek.
Branża muzyczna nauczyła się czegoś po nieudanych próbach promocji anglojęzycznych płyt nagranych w Polsce. Przyzwyczajono się do nowych warunków: ograniczeń, ale i możliwości, nauczono wzajemnej współpracy. Chociaż dzisiejsze nakłady płyt są rzeczywiście dużo mniejsze niż kiedyś – rzadko osiągają więcej niż 700-1000 sztuk, a często dużo mniej – ich zasięg jest o wiele większy, gdyż trafiają bardziej „punktowo”. Polskie wytwórnie Monotype i Bocian Records cieszą się w oczach artystów prestiżem, dzięki któremu zgłaszają się do nich europejskie gwiazdy (Lydia Lunch, Kevin Drumm), a większość płyt jest dystrybuowana w różnych krajach europejskich, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, Francji, a także w Japonii.
Co wartościowego zostało jeszcze do wydania? Pomiędzy Krzysztofem Komedą i Andrzejem Trzaskowskim a Jarocinem jest poukrywana cała masa indywidualności i geniuszu, która nie wydawana, stała się nieco zakurzona i zapomniana. Kontynuując wątek rekonstrukcyjny, na wydanie-debiut czeka Onomatopeja Andrzeja Mitana, rewelacyjny duet Andrzej Bieżan&Helmut Nadolski, Taduesz Sudnik&Ryszard Latecki. Z rzeczy współczesnych, czekamy na debiut eksperymentalnego kwartetu elektroniczno-noise’owego Airth. Polska muzyka znalazła się w punkcie zwrotnym. Mamy do promowania oryginalne współczesne zjawiska, ale też intrygujące i wciąż mało znane osiągnięcia przeszłości, których odkrycie pozwoli na pełniejsze zrozumienie tego, co w muzyce wydarza się dzisiaj i co być może wydarzy się za chwilę.
[1] Field recording – zyskujący na popularności nurt ekologii dźwiękowej, który zwraca uwagę na otaczającą nas sferę dźwiękową; inaczej: nagrania terenowe z/lub bez dalszej obróbki dźwiękowej.
[2] Sound Art – zestaw różnorodnych praktyk artystycznych, opierających się znoszeniu różnic pomiędzy sztukami wizualnymi a dźwiękowymi. Mogą to być instalacje, rzeźby dźwiękowe, prace video-art.
Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.