Komentarze
Polityka
RPN
Strona główna
Świat
Co dalej z kulturą Rosji?
19 kwietnia 2025
12 marca 2011
Zacznę od pewnego wyznania: nie jestem ani katoliczką, ani szczególną fanką Kościelnej Komisji Majątkowej. Dostrzegam nieprawidłowości w jej funkcjonowaniu. Uważam, że uprzywilejowanie kościołów i związków wyznaniowych (wszystkich!) wobec zwykłych obywateli w kwestii zwrotu przedwojennych majątków jest głęboko niesprawiedliwe. Jednak nie w ludzkich ułomnościach widzę niedoskonałość przyjętych rozwiązań. Nie widzę również powodu, by z uzyskanej przez Kościół ziemi czynić element iście makiawelicznego planu zawładnięcia światem.
„Finał wieńczy dzieło” – tak Zarębski zaczyna swój tekst. Rzeczywiście. Finał Oddajmy Baskom Europę! też wieńczy dzieło. Odrzućmy wcześniejsze filozoficzno-polityczne inklinacje. Zarębskiemu chodzi o to, że Kościół Katolicki w Polsce chce odzyskać dawną (średniowieczną?) potęgę – nieważne, jaką metodą. Każdy sprawiedliwy i światły człowiek powinien się temu przeciwstawić. Z rozważań popartych wątkiem baskijskim opadają zatem historiozoficzne szatki i pozostaje oświeceniowa walka z każdą formą obecności religii w życiu publicznym.
W tekście został przywołany – i wyśmiany – cytat z wypowiedzi ks. Kabzińskiego. Ekonom diecezji krakowskiej wskazywał, że zwrot mienia KRK ma służyć społecznemu dobru. Zarębski odpowiada, że w świeckim państwie prawa zwrot mienia może służyć tylko dobru „pewnej organizacji, skupiającej jedynie część polskiego społeczeństwa”. Skupia jednak część niebagatelną – bo wedle badań 96% tegoż społeczeństwa. „Jakość” tej przynależności jest oczywiście osobnym problemem – ale widocznie działania Kościoła nie są tak bardzo gorszące, by ta znakomita większość go formalnie opuściła. A jeżeli 96% społeczeństwa nie wypiera się przynależności do Kościoła Katolickiego, to – czy tego chcemy, czy nie – dobro tej instytucji staje się dobrem społecznym, a przynajmniej społecznie akceptowanym.
U zarania III RP przyjęto szereg politycznych założeń. Ofiary represji – zrehabilitować; zadośćuczynić im za lata pozbawienia pracy, niepłacenia składek i upokorzeń. Sprawców – osądzić przed niezawisłymi sądami. Komunistycznych patronów szkół, ulic i placów – przemianować na tych zapomnianych i odrzuconych przez PRL. Podręczniki – zmienić. Kłamstwo zastąpić prawdą, białe plamy wypełnić treścią, „zaplute karły reakcji” nazwać „bohaterami”, a kościołom i związkom wyznaniowym (wszystkim!) oddać odebrane nieruchomości lub ich równowartość.
Przykłady można mnożyć. Każda decyzja podjęta przez władze polityczne ze swej natury jest polityczna. Każda interpretacja historii w jakiś sposób wynika z przyjętej optyki, nie wolnej także od polityki. Brak zadośćuczynienia za doznane krzywdy także byłby decyzją polityczną, tyle że inaczej umotywowaną. Zapewne w opinii większości Polaków byłaby to decyzja skrajnie niesprawiedliwa.
Powołanie Komisji Majątkowej było decyzją polityczną, co zdaniem Zarębskiego wyklucza możliwość zakwalifikowania jej także jako etycznej. Tego już nie rozumiem. Dlaczego mariaż polityki z etyką ma być niemożliwy? Dlaczego w opisie rzeczywistości mamy je sobie przeciwstawiać?
W starożytnej Grecji politykiem mógł być tylko ten, kto posiadał areté. Ten, kto był dzielny etycznie. Od współczesnych polityków także oczekuję działań etycznych i etycznie uwarunkowanych. Sam pragmatyzm nie wystarcza – w końcu staje się ideologią, quasi-religią w służbę której zaprzęga się organy państwa.
Decyzja o powołaniu Komisji była po części pragmatyczna – koniec jej istnienia miał być także końcem funkcjonowania tzw. funduszu kościelnego. To długofalowo opłaciłoby się bardziej państwu, czyli podatnikowi. Decyzja była także etyczna, etycznie konieczna. Kościół przed wojną posiadał określone dobra, które uzyskał zgodnie z obowiązującym prawem. Stracił je natomiast wbrew prawu, nawet temu peerelowskiemu. Argumentacja oparta na „obowiązujących obecnie standardach rozdziału religii od państwa” wskazująca na to, że „Kościół zdobył [więc] swoje włości bezprawnie” stoi w sprzeczności z zasadą państwa prawa. Ta ostatnia jest zapisana w Konstytucji. Lex retro non agit. Brak możliwości uzyskania dziesięciny dziś nie oznacza, że ta uzyskana wcześniej jest nielegalna. To, co za nią kiedyś kupiono, należy teraz zwrócić. Zwłaszcza jeśli właściciel posiada odpowiedni dokument.
III RP stara się oddać ofiarom PRL-u to, co PRL im zabrał. Zanim nastał PRL, w Polsce przez 20 lat istniało państwo prawa, które o swych wcześniej skrzywdzonych obywateli zadbało – na przykład rehabilitując i uznając za bohaterów powstańców styczniowych. Było to polityczną i etyczną reakcją na wcześniejszą niesprawiedliwość.
Społeczeństwa zachodnie laicyzują się. Swoim kościołom – gdyby ktoś kiedyś odebrał im majątki – pewnie nic by nie zwróciły. Postoświeceniowy rozwód państwa z kościołem trwa, a może nawet zakończył się sukcesem. A w Polsce – nic z tego. Kościół naprawdę nie musi uciekać się do kruczków, by utrzymać rząd dusz. Światli filozofowie wiedzą, co dla ludzi dobre, a oni trwają w swym uporze i apostazji z tegoż Kościoła nie dokonują. Cóż, jak mawiał dzielny galijski wojownik Asteriks do swego opasłego przyjaciela Obeliksa: „ale głupi ci Rzymianie”.
Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.