Komentarze
Kultura
Strona główna
Świat
Nowocześni luddyści. Czy AI doprowadzi do zastoju cywilizacyjnego?
24 kwietnia 2025
27 listopada 2013
Ani Orient, ani Rosja, ani Europa Środkowo-Wschodnia. Czy Ukraina, uznając się za Europę Wschodnią, może zakończyć wewnętrzne podziały, a ponadto duchowo i politycznie powrócić do Europy?
„Jest to ziemia Kozaków, rozciągająca się między terytoriami Tatarów, Polską i Moskwą”, napisał Wolter o Ukrainie; „Ten zbitek ziem może mieć sens tylko jako Europa Wschodnia” – dodał Larry Wolff. Jak powinniśmy traktować takie stwierdzenie? Jako werdykt dla Ukrainy, czy jako trafne spostrzeżenie, które stwierdza fakt regionalnej przynależności terytorium, którego nazwa jest per se regionem?
W odróżnieniu od Austrii, której nazwa oznacza „wschodnią granicę, „Ukraina” znaczy po prostu „granica”, skraj, koniec czegoś – bez żadnego geograficznego doprecyzowania. Jeśli Larry Wolff prawidłowo zrozumiał Woltera, pojawia się pytanie: dlaczego wobec tego Ukraina nie chce być przedstawiana jako wschodnia część europejskiego kontynentu? (…) Co jest nie tak z Europą Wschodnią? Jeśli Ukraina nie chce być Europą Wschodnią, jaką Europą chciałaby być? (…)
W minionym stuleciu w dyskusjach intelektualnych rodziły się koncepcje, które podkreślały europejskie korzenie ukraińskości, a także takie, które sytuowały Ukrainę na styku cywilizacji, przedstawiając ją jako „pomost”, ale akcentowały także jej związki z Azją. (…)
Analizując formułę „Ukrainy między Wschodem i Zachodem”, Iwan Łysiak-Rudnyckyj pisze, że pojęcie Zachodu odnosi się do Europy jako takiej, że Ukraina jest organiczną częścią wspólnoty narodów europejskich. Natomiast Wschód jest kategorią mniej jednoznaczną. Pod pojęciem tym kryje się Bizancjum i to, co na całym świecie nazywa się zazwyczaj Orientem: „Ale co oznacza termin Wschód, Orient, w kontekście ukraińskiej historii? To pojęcie używane jest w odniesieniu do dwóch absolutnie różnych tworów historycznych: świata wschodniego chrześcijaństwa i tradycji kultury bizantyjskiej z jednej strony, i świata euroazjatyckich koczowników z drugiej. Oczywiste jest, że te dwa znaczenia pojęcia Wschód są ze sobą zupełnie niezwiązane. Co więcej, choć dwa Wschody odegrały ogromną rolę w kształtowaniu się Ukrainy, ich wpływ wyglądał w każdym przypadku zupełnie inaczej”[1]. (…)
Z kolei według Natalii Jakowenko Wschód pozostaje wciąż (…) „niezinternalizowany” w ukraiński odbiór własnej przestrzeni życiowej. Jakowenko stwierdza: „ignorowanie czynnika wschodniego w dawnej historii Ukrainy, nie tylko bizantyjskiego, czy rosyjskiego, ale także tureckiego, jest absurdalne. Każdy ze Wschodów zostawił w niej wyraźne ślady, które w sposób nieprzewidywalny mieszały się zarówno ze sobą nawzajem, jak iż replikami Zachodu. Jednak potrzeba jeszcze wielu czysto naukowych dowodów, by w wyobraźni Ukraińców (a przede wszystkim historyków, którzy „opowiadają historię”) zapanowała równowaga między zagubionym w odmętach kultury codziennej tureckim Wschodem, a wyolbrzymionym, wysforowanym na powierzchnię szkolnej, intelektualnej i religijnej kultury Zachodem, albo Wschodem bizantyjskim”[2]. (…)
Orient jako taki jest z powyższego dyskursu wykluczony. Co otrzymujemy w zamian? Europę jako jedną część ukraińskiej tożsamości i znów Europę jako drugą jej część. Warto byłoby zapytać, w jaki sposób położona na Południu grecko-bizantyjska przestrzeń kulturowa zaczęła być uważana za część Wschodu? Innymi słowy, dlaczego ukraiński dyskurs intelektualny do tej pory nie przeformułował swojej orientacji z opozycji „Północ/Południe” na „Wschód/Zachód”?, jak miało to miejsce w dobie Oświecenia w dyskursie intelektualnym Zachodu? (…)
W identyfikacji chodzi bardziej o to, kim się nie jest, niż o to, kim się jest. Tożsamość zbiorowa niemożliwa jest bez Obcego, od którego Swój powinien się różnić. Jeśli ani Zachód, ani Wschód nie były przez ukraińskich historyków przedstawiane jako Obcy, kto jest dla Ukrainy Obcym, od którego Swój – Ukraina – ma się odróżniać? (…) Tym obcym jest oczywiście nikt inny, jak Rosja.
Czy istnieje jakiś bezbolesny sposób przekształcenia Rosji w Obcego? Przykład krajów Europy Środkowej pokazuje nam, że takie sposoby istnieją. Pierwszy to koncepcja Europy Środkowo-Wschodniej, drugi – koncepcja Europy Środkowej. (…)
O ile posługiwanie się koncepcją Europy Środkowo-Wschodniej pozostaje w gestii historyków, idea Europy Środkowej jest narzędziem intelektualistów i polityków. Bo i rzeczywiście, Europa Środkowa, podobnie jak inne regiony symboliczne, zawdzięcza swoje istnienie intelektualistom. To oni – Milan Kundera, Gyorgi Konrad, Czesław Miłosz i inni – powołali ją do życia jako przeciwieństwo Rosji, podkreślając jej przynależność do Zachodu, od którego została przemocą oderwana przez układ w Jałcie.
Środkowoeuropejska idea/koncepcja/motyw/reprezentacja stała się bardzo popularna w latach 80., potem zaś zrobiła błyskotliwą karierę jako metafora politycznego i duchowego powrotu do Zachodu. Co więcej, przekształciła się w mechanizm, dzięki któremu Polska, Czechy, Słowacja i Węgry, ściśnięte między Niemcami i Rosją, odłączyły się od Wschodu i zintegrowały się z Unią Europejską, konstruując wizerunek Rosji jako Obcego, a siebie – Europę Środkową – jaką ważny element kultury Zachodu, bez którego tożsamość europejska nie jest kompletna.
Rosja, „anty-Zachód”, pozostała zupełnie inną cywilizacją, która, jak pisał Kundera, będąc od nas oddzieloną, czaruje nas i wabi, ale gdy już nas zwabi, pokazuje bezlitośnie swoją obcość. Przesłanie Kundery zostało usłyszane w Brukseli. Dlaczego więc my, Ukraińcy, nie mielibyśmy wykorzystać tego doświadczenia w negocjacjach Ukrainy z Unią?
Jurij Andruchowycz stwierdził: „bo zawsze dobrze mieć na zachód od siebie jakąś krainę marzeń – jeśli już nie wzór do naśladowania, to chociaż przedmiot zazdrości”[3]. (…)
Czy Polska jest dla nas, Ukraińców, wystarczająco zachodnia, by zgodnie z postulatem Andruchowycza służyć intelektualistom za wzór do naśladowania? Jeśli tak, w jaki sposób rozumieć należałoby słowa, którymi ten sam Andruchowycz zakończył swoje wystąpienie: „Jestem tylko pisarzem, więc mam swoje dziwne życzenia. Chciałbym, żeby Europa wyraźnie powiedziała, że Kuczma, Janukowycz oraz ich poplecznicy nie mają racji, że Europa czek na nas, że Europa bez Ukrainy nie będzie w pełni Europą”[4]? Wschodnioeuropejskie déjà vu.
Ukraina, jak się okazało, podzielona została na dwie połowy – Wschód i Zachód – i nie ostatnią rolę odegrali w tym ukraińscy intelektualiści. (…) W latach 90. Ukraińcy, zamiast szukać ukraińskiego Obcego i wyznaczać konsekwentnie miejsce Ukrainy jako państwa na europejskiej mapie, zaczęli szukać Obcego między sobą, dzieląc terytorium Ukrainy na części. (…)
Bez wątpienia każdy produkt intelektualny, który ma się dziś sprzedać, powinien być atrakcyjnie opakowany. Tytuły takie jak „Dwie Ukrainy”, „Ukraińcy: nieoczekiwany naród”, „Czy Ukraina posiada historię?” są świetnymi tego przykładami, jednak dobrze byłoby, by autorzy myśleli czasami nie tylko o atrakcyjności nazwy, lecz także o jej skutkach.
O czym świadczy niesłabnąca siła wewnątrzukraińskiego, naznaczonego samobiczowaniem dyskursu Swój-Obcy? Niewątpliwie każe nam on wrócić do problemu relacji z ukraińskim Obcym jako takim. Nie można nie zauważyć, że cała dyskusja o prozachodnich czy prowschodnich sympatiach mieszkańców Ukrainy dotyczy stosunku wobec Rosji, która przez Ukraińców z Zachodniej Ukrainy uważana jest za główne zagrożenie dla ich kraju, zaś przez Ukraińców ze Wschodu za kraj, z którym Ukraina powinna się z powrotem związać. Wydaje się, że takie status quo wszystkich zadowala. Przywykliśmy do dzielenia Ukrainy i nikt nie kwapi się do podjęcia dyskusji o jej jedności.
Koncepcja Europy Wschodniej nie może być lekiem na całe zło. Jednak zastosowanie jej na Ukrainie pomogłoby uniknąć dalszego podziału ukraińskich terytoriów na różne części/fragmenty i stworzyć kulturę polityczną wspólną dla wszystkich grup etnicznych i językowych. Taka kultura polityczna powinna być tworzona bardzo ostrożnie, ponieważ jej podstawą będzie kultura większości, która na Ukrainie nie jest tożsama z kulturą narodową jako taką, a przyniesiona została z Północnego Wschodu. Podjęcie tej próby jest warte każdego ryzyka. Jeśli zakończy się ona sukcesem, Ukraina uniknie sytuacji, w której wspólnota rozpada się na ściśle od siebie separowane subkultury. Co więcej, jeśli wszyscy obywatele zostaną włączeni w ten proces – zamiast być z niego wykluczanymi – wezmą na siebie odpowiedzialność za siebie nawzajem, bez względu na swoje pochodzenie. Zachodnia, Centralna, Wschodnia czy jakakolwiek inna – Ukraina nie powinna więcej zaznawać podziałów i sztucznej fragmentaryzacji.
Koncepcja Europy Wschodniej może stać się ideą jednoczącą kraj. Co więcej, pozwoli ostatecznie usytuować Ukrainę na europejskiej mapie, a przez to stanie się metaforą politycznego i duchowego powrotu do Europy. Może stać się narzędziem, za pomocą którego mieszkańcy Ukrainy, żyjąc między Rosją i Unią, uwolnią się od ciężaru spadku rosyjskiego/radzieckiego/austro-węgierskiego i wszystkich innych. Może pozwolić na zaakceptowanie w pełni złożoności Ukrainy, która oznacza bycie wielokulturowym, łączenie w sobie Europy, Bizancjum, Orientu, a także prawosławia, grekokatolicyzmu, protestantyzmu, islamu i judaizmu, bycie poliglotą, mówienie po ukraińsku, rosyjsku, polsku, tatarsku, jidysz, bułgarsku, niemiecku, rumuńsku, węgiersku i w surżyku jednocześnie; bycie ziemią obiecaną dla wszystkich tych, którzy uciekają z przewidywalnego świata, wyślizgując się zarówno Wschodowi, jak i Zachodowi.
Oznacza to uniezależnienie się od siebie koncepcji pt. „Europa Wschodnia” i koncepcji pt. „Rosja”. Nie chodzi tu przy tym o dyskusję nad europejskością Rosji. Nikt przecież nie mówi o tym, na ile – na przykład – ukraińska jest Rosja, choć w XVIII wieku była ona pod wielkim wpływem ukraińskich tradycji, zaś nazwiska niektórych członków rosyjskiego rządu brzmią bardziej po ukraińsku, niż w ukraińskiej Radzie Ministrów. Rosja jest obca, ale jest też tylko Rosją i nie może być niczym więcej. Poza tym, permanentne podziały terytorium na różne części może być niebezpieczne nie tylko dla Ukrainy. Kto wie, na ile brzemienne w skutkach dla Federacji Rosyjskiej mogą okazać się głębokie podziały tożsamościowe, akceptowane na terenie Ukrainy.
Ukraina jest wschodnim elementem europejskiej koncepcji. Jednak dopiero przyszłość pokaże, na której z jej granic zatrzyma się ostatecznie Unia Europejska. Ukraina ma realne szanse poprawić swój wizerunek jako Europy Wschodniej, bo bycie zacofanym nie oznacza bycia barbarzyńcą.
Przełożyła Anna Wylęgała
Skróty i śródtytuły pochodzą od redakcji
Pełna wersja artykułu została opublikowana w Res Publice Nowej nr 192 wiosna/lato 2008.
[1] Rudnytsky Ivan L., Essays in modern Ukrainian history, Edmonton 1987, p. 3.
[2] Jakowenko Natalia, “Ukrajina miż Schodom i Zachodom: projekcja odnieji ideji, Paralelnyi swit. Doslidżennia z istoriji ujawleń ta idej w Ukrajini XVI-XVV st., Kyjiw, Krytyka 2002, s. 364
[3] Andruchowicz Jurij, Kraj Marzeń, Sny o Europie / tłum. Ola Hnatiuk, Krakow: Nemrod 2005, s. 204.
[4] Andruchowycz Jurij, Ukraińska geopoetyka, Sny o Europie, op.cit., s. 13.
Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.