Płaski świat niepłaskich ludzi

Trudno nie zgodzić się z uwagą Terrego Pratchetta, że niezależnie od naszych poczynań "prędzej czy później cmentarze są pełne wszystkich"

13 marca 2015

Śmierć był jedną ikonicznych postaci stworzonych przez brytyjskiego autora. To przemawiający wersalikami posępny kosiarz ze słabością do kotów i curry, który z życzliwością i zaskakującą wyrozumiałością przygląda się poczynaniom fascynującej go ludzkości. Podobnie jak Pratchett, Śmierć jest przede wszystkim obserwatorem – zdystansowanym, ale równocześnie skorym do celnego komentowania napotykanych, czysto ludzkich absurdów.

Nie dziwi więc, że pożegnanie autora „Świata Dysku” z naszym światem – które odbyło się za sprawą wysyłanych już przez córkę wiadomości – odwoływało się właśnie do owego nieuchronnego spotkania z posępnym żniwiarzem. Podobno Śmierć powitał swojego twórcę słowami:

AT LAST, SIR TERRY, WE MUST WALK TOGETHER.

To stosowne postscriptum dla autora „Świata Dysku”, który zyskał sławę dzięki ironicznemu poczuciu humoru. Wielotomowy cykl o płaskim świecie – unoszonym na barkach czterech słoni stojących na wielkim żółwiu A’Tuin – stał się jedną z najpopularniejszych serii fantasy na świecie. Pomyślany jako parodia tradycyjnej literatury spod znaku magii i miecza, przez lata ewoluował, oddalając się coraz mocniej od korzeni. Fantastyczne imaginarium niezmiennie stanowiło centrum opowieści o świecie zaludnionym przez nieudolnych magów, krasnoludy, trolle, wampiry i wszelkie inne archetypiczne dla fantasy figury.

W istocie jednak w swoich humoreskach Pratchett pochylał się nad naszym, jak najbardziej realnym światem.

W tym tkwił sekret niezwykłej popularności jego twórczości, po którą sięgali czytelnicy niekoniecznie skorzy do zaczytywania się w literaturze fantastycznej. Pratchett trafiał do jednych i drugich: z sympatią parodiował gatunkowe klisze (sięgając po różne konwencje, m.in. kryminału noir, baśni, powieści przygodowej), a jednocześnie wprowadzał do Świata Dysku tematykę poważniejszą, przebraną w kostium fantasy.

Główną areną wydarzeń uczynił miasto Ankh-Morpork, rozległe metropolis kojarzące się z Londynem i Nowym Jorkiem, którego mieszkańcy musieli mierzyć się z takimi problemami, jak rozwój technologii (pojawienie się kina, prasy, kolei) czy napięcia wynikłe z wielokulturowego („wielogatunkowego”) charakteru miasta. Błyskotliwy i złośliwy dowcip mieszał z zaskakująco poważnymi refleksjami, miał też ucho do celnych, zapadających w pamięć bon motów.

Lubował się w absurdzie, mieszaniu ze sobą wysokiego z niskim, a przy tym spora część jego humorystycznych obserwacji brała się z bardzo racjonalnego, wręcz zdroworozsądkowego podejścia do świata. Trudno przecież nie zgodzić się z uwagą, że niezależnie od naszych poczynań, „prędzej czy później cmentarze są pełne wszystkich”.

banner 672x200

Od czasu, kiedy w 2007 roku Pratchett podzielił się informacją o zdiagnozowanej chorobie Alzheimera, stał się, szczególnie na Wyspach, figurą polityczną. O chorobie mówił bez ogródek, z ironią określając ją jako „szkopuł” (org. embuggerance). Wykorzystywał swój status osoby publicznej do nagłaśniania potrzeby finansowania badań nad Alzheimerem (sam przekazał na ten cel milion funtów), udzielał wywiadów, występował z odczytami.

Wystąpił również w kontrowersyjnym dokumencie BBC pt. Terry Pratchett: Choosing to Die podejmującym kwestię wspomaganego samobójstwa. Był to pierwszy w historii brytyjskiej telewizji program ukazujący starania nieuleczalnie chorego pacjenta o możliwość uzyskania zgody na eutanazję. W ostatnich latach życia wielokrotnie dopominał się o zmianę brytyjskiego prawa. Wyrażał nadzieję, że dane mu będzie odejść z tego świata na własnych zasadach. Chciał to zrobić, siedząc w ogrodzie, słuchając Thomasa Tallisa na iPodzie, ze szklanką brandy w dłoni – a jeśli starczy czasu, być może pozwalając sobie na drugą szklaneczkę.

Pratchett pokazuje, że w świecie literatury nadal tworzy się niepotrzebne i pozornie nieprzekraczalne podziały, oddzielające „wysoką” sztukę od tekstów „popularnych”. Trudno doszukiwać się w tym sensu. Wartością dobrej literatury jest jej uniwersalność, umiejętność docierania do różnych czytelników – nie dostosowywania się do ich gustów, ale proponowanie każdemu skrawka innej wrażliwości – wielka szkoda, że nie dane nam będzie wysłuchać ostatecznej konwersacji twórcy Świata Dysku ze Śmiercią.

Na świecie istnieją podobno dwa rodzaje ludzi. Jedni kiedy dostają szklankę dokładnie w połowie napełnioną mówią: „Ta szklanka jest w połowie pełna”. Ci drudzy mówią: „Ta szklanka jest w połowie pusta”. Jednakże świat należy do tych, którzy patrzą na szklankę i mówią: „Co jest z tą szklanką? Przepraszam bardzo… No przepraszam… To ma być moja szklanka? Nie wydaje mi się. Moja szklanka była pełna. I większa od tej!”. A na drugim końcu baru świat pełen jest innego rodzaju osób, które mają szklanki pęknięte albo szklanki przewrócone (zwykle przez kogoś z tych, którzy żądali większych szklanek), albo całkiem nie mają szklanek, bo stały z tyłu i barman ich nie zauważył.

 – Terry Pratchett, Prawda

Po śmierci Terry’ego Pratchetta nasz okrągły świat stał się mniej zrozumiały.

Jędrzej  Burszta

(1988) kulturoznawca, amerykanista, doktorant na Uniwersytecie SWPS w Warszawie. Od 2012 roku członek zespołu DNA Miasta.

Dajemy do myślenia

Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.