Sokołowski: Drogie Razem! Nie dajcie się przywołać do porządku

Na lewicy trwają gorączkowe próby wystawienia jednej listy w jesiennych wyborach. W rozmowach tych nie uczestniczy partia Razem i moim zdaniem to bardzo dobrze.

8 września 2015

Zacznę od tego, że dla partii, której głównym atutem jest bycie naprawdę nową siłą na scenie politycznej, każdy sojusz z obecnymi politykami jest samobójstwem. Oznacza utratę wiarygodności, a to wiarygodność jest dla elektoratu „wkurzonych” cechą kluczową i bardzo łatwo ją stracić w jego oczach. No bo jak można opierać swój przekaz na kontestacji tego, co się aktualnie dzieje, a jednocześnie paktować z SLD?

Rozumiem, że bardzo to „starą gwardię” boli, ale nie przeinaczajmy faktów. Ja osobiście nie widzę na scenie polskiej lewicy ani jednego polityka z pierwszego szeregu, którego chciałbym widzieć jej liderem. Być może są tacy w drugim i trzecim szeregu, ale takich Razem nie odrzuca. Wyraz swojemu oburzeniu na łamach „Polityki” dał ostatnio prof. Hartman. On również nie może pojąć, jak młodzi ludzie mogą odrzucać propozycję współpracy z lewicą jego pokolenia. Ja nie rozumiem, jak profesor może tego nie rozumieć, do tego zarzuca partii Razem butę i arogancję, czy zarozumiałość. Mam nieodparte wrażenie, że to pokolenie pana profesora jest bardzo mocno zarozumiałe. Jeśli ktoś nie chce was uczynić swoimi mistrzami, to znaczy, że jest pyszny i arogancki? Pan profesor zapytał, czy ktoś, kto jest starszy i bardziej doświadczony, nie może zrobić czegoś dobrego? Ja odwrócę to pytanie. Czy na prawdę ktoś, kto jest młodszy, nie może zrobić sam niczego pozytywnego? A twierdzenie, że wyciągnięta ręka Millera jest dowodem sympatii sam nie wiem za co uznać, to klasyczne chwytanie się brzytwy. Pan profesor nie odrobił lekcji z TR, gdzie 10 proc. stopniało do 1 proc., a to dlatego, że ludzie uznali, że ich „porozumienia ponad podziałami” to tak naprawdę sprzedawanie swoich poglądów i przekonań. Mając zbuntowany elektorat, naprawdę trzeba myśleć, co się robi, aby go do siebie nie zrazić. Nie można uważać się za nową jakość w polityce i jednocześnie dogadywać z SLD. Starsi politycy roszczą sobie pretensje do roli mistrzów dla uczniów z Razem, a sami mogą się pochwalić osiągnięciami co najwyżej osobistymi, bo chyba nie w polepszaniu sytuacji Polaków. Pan profesor Hartman chyba zapomniał, że nie jest na uczelni, a członkowie partii Razem to nie jego studenci, których może strofować, o zgrozo, zarzucając im przy tym zarozumiałość i arogancję. Są takimi samymi politykami jak on. Czy tym samym tonem mówi do Leszka Millera? Ciężko mi sobie coś takiego wyobrazić. A to Leszek Miller zdecydowanie na taki ton zasługuje. Gdyby było tak, że każdy starszy jest mądrzejszy od każdego młodszego, to prof. Hartman raczej nie mógłby krytykować biskupów jak to ma on w zwyczaju i w czym go popieram. Sprawa wieku czy dorobku jest dla mnie kompletnie nieistotna, liczy się sensowność samej wypowiedzi. Dlaczego więc profesor tak się oburza, gdy ktoś młodszy krytykuje jego? Dlaczego powołuje się na swój wiek? Czy brak mu innych argumentów?

Pojawiają się nawet pomysły, że Razem musi się odwoływać do tradycji Polski Ludowej, że nie może się odcinać od korzeni. Chciałbym przypomnieć, że polska lewica ma piękne tradycje, na przykład przedwojenne z rewolucją 1905 na czele, była to lewica patriotyczna i antytotalitarna, a więc działająca odwrotnie niż PZPR, które to z kolei było narzuconym z zewnątrz obcym tworem, nie mającym nic wspólnego z jakimikolwiek korzeniami, nawet komunistycznymi. Przecież Stalin wybił kierownictwo tej partii jeszcze przed wojną. Byłoby to samobójstwo. Większość Polaków czerpanie z PRL uważa za pomysł z kosmosu, a ci, którzy za nim tęsknią, przez swój autorytaryzm i w pewnym sensie konserwatyzm i tak na Razem nie zagłosują. Po raz kolejny mieszają się tu argumenty ideowe z pragmatycznymi.

„Newsweek” napisał na swoim fanpage’u, że Polska skręciła ostro w prawo. Całość uzupełnił obrazkiem z Kwaśniewskim i Kaliszem na czele. Tym samym sam sobie odpowiedział na pytanie, dlaczego tak jest. A gdzie miała skręcić z taką „lewicą” jak na obrazku? Skręt w lewo okazał się już dawno ślepą uliczką, więc Polacy zbytnio wyboru nie mieli. Dopiero teraz pojawiają się pierwsze jaskółki zmiany. Jedną z nich jest, paradoksalnie, dramatyczny spadek poparcia dla SLD. Natura nie znosi próżni, to nie upadek lewicowego etosu w narodzie, lecz upadek tylko i wyłącznie tej partii. Niektórzy wieszczą, że jesienią może powstać pierwszy parlament bez lewicy. Jednak będąc optymistą, mam nadzieję, że będzie to właśnie pierwszy parlament z lewicą z prawdziwego zdarzenia. Bo patrząc chociażby na kandydatów w ostatnich wyborach prezydenckich, warto zauważyć, że żaden nie był za podwyższeniem podatków dla najbogatszych, a bez tego polityki zmniejszania nierówności raczej robić się nie da. W Polsce mamy do czynienia z podobną sytuacją jak na zachodzie wśród imigrantów. Jesteśmy pierwszym pokoleniem urodzonym w wolnej Polsce i podobnie jak pierwsze pokolenie imigrantów urodzone w Europie mamy zupełnie inne oczekiwania. To, z czego cieszyli się nasi rodzice, my uważamy za oczywiste, nie porównujemy obecnej sytuacji z PRL-em, lecz z sytuacją na zachodzie, podobnie jak młodzi imigranci nie porównują się tak jak ich rodzice z tymi, którzy zostali w Afryce, lecz z białymi mieszkańcami swoich miast. To rodzi bunt. Polska raczej nigdy nie była dobrym terenem dla działań autorytaryzmów, jeżeli mieliśmy taki system, to dlatego, że narzucono go nam z zewnątrz, także radykalni prawicowcy mogą uwieść na jakiś czas tłumy, ale tylko do momentu, gdy będą krytykować system. Gdy zaczną mówić, co chcą wprowadzić w zamian, niechybnie przegrają. Zresztą przypadek Kukiza, którego poparcie wybiło w górę, a gdy przyszło do konkretów, pikuje w dół, jest tego najlepszym przykładem. Nie można jednoczenie mówić, że Beata Szydło ze swoimi obietnicami socjalnymi, wartymi kilkadziesiąt miliardów złotych, jest nadzieją dla Polski, a jednocześnie współpracować z Centrum im. Adama Smitha, którego poglądy na gospodarkę mają się do tych PiS-owskich jak woda do ognia. Coś trzeba wybrać. Nie można jednocześnie obiecywać socjalu i obniżenia wydatków z budżetu. Nie można mówić, że podatki to kradzież, a potem obiecywać poprawę jakości świadczeń publicznych, chyba że ma się w zapasie armię tysięcy wolontariuszy.

Dość już mamy ogłaszania nowej jakości w polityce poprzez zmianę szyldu, jak to miało miejsce u początków Twojego Ruchu, który od Ruchu Palikota różnił się jedynie nazwą. Dlatego podobają mi się postulaty Razem, bo są przemyślane i widać, że oni rzeczywiście chcą to zrobić. Nie ma w ich programie tanich populistycznych zagrywek obliczonych na pociągnięcie za sobą mas. Miejmy nadzieję, że wyborcy to docenią i Razem chociaż dostanie się do parlamentu, a w następnych wyborach… Kto wie? Chociaż już teraz mają szansę sporo namieszać.

Razem składa się prawie wyłącznie z ludzi „nieskalanych” politycznym brudem, zresztą jest to jeden z głównych warunków przyjęcia do tej partii. Najważniejszym zadaniem, jakie obecnie przed nimi stoi, jest dać się poznać ludziom. Nawet jeśli będzie się miało wielkie talenty i nie wiadomo jak dobrą kampanię, to jeśli wyborcy się o tym nie dowiedzą, nie obejrzą spotu, nie przeczytają postulatów, to po prostu nie zagłosują. Do wyborów zostało jeszcze dość dużo czasu, także jest to do zrobienia, nawet pomimo zapewne ograniczonych funduszy.

Szczególnie, że pierwsze lody zostały już przełamane – o Razem pisało wiele gazet i serwisów, jednak to nie wystarczy, większość ludzi nie czyta gazet. O tej partii ludzie muszą zacząć rozmawiać między sobą, aby do nich dotrzeć najlepszym i najtańszym rozwiązaniem jest internet. Oczywiście nie chodzi mi tu o zwracanie na siebie uwagi za wszelką cenę, robienie show jak Palikot czy Korwin-Mikke, nie chodzi też o cyniczny PR. Po prostu trzeba dotrzeć ze swoim przekazem poza kręgi tradycyjnie zainteresowane polityką i generalnie życiem publicznym, poza tzw. inteligencję, bo jej poparcie nie wystarczy, a nawet część tych kręgów jest już tak zniechęcona tym, co się dzieje, że politycznym życiem przestała się interesować. Jednak mam mały apel do działaczy tej partii.

Po pierwsze, nie dajcie się przywołać do porządku, nie dajcie się zwieść ludziom, którzy nie mogą przeboleć, że ich czas się skończył, że idą w odstawkę. Pamiętajcie, że Polacy tak bardzo chcą, żeby to oni poszli w odstawkę, że gotowi są głosować na Kukiza, który nie przedstawił żadnych rozwiązań. Bądźcie „razem”, ale nie z politykami starej daty, bo jak już się wielu boleśnie przekonało, poparcie się nie sumuje.

Piotr Sokołowski – absolwent socjologii na Uniwersytecie Wrocławskim, publicysta. Publikował m. in. w „Rzeczpospolitej”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Przeglądzie”.

fot. Rafał Zambrzycki, cc sejm.gov.pl

Czytaj najnowsze wydania Res Publiki: o wychowaniu do innowacyjności, o potrzebie mocy i o miejskiej wspólnocie. Wszystkie dostępne na stronie naszej księgarni3 okladki czerwiec 2015

Dajemy do myślenia

Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.