Biblioteka
Darmowe
Bezpieczeństwo gospodarcze, głupcze! – RPN 5/2024
26 marca 2025
23 maja 2014
Warunki pogodowe są siłą napędową globalnych dyskusji. Być może gdyby zmiany klimatyczne nie były uznanym faktem, nie mielibyśmy międzynarodowej debaty na temat ekologii i ponadnarodowej, międzypokoleniowej solidarności mieszkańców Ziemi. Z poziomu lokalnego dostrzeżemy jednak, że katastrofy naturalne stanowią także część codziennego teatru polityki krajowej.
Wsie zanurzone w wodach przelewających się przez brzegi, strażacy prowadzący akcje ratunkowe, żołnierze przerzucający worki z piaskiem wzdłuż wybrzeży Dunaju, Odry, Łaby i Wełtawy. Filmy i zdjęcia powodzi nawiedzających Europę Środkową w maju i czerwcu 2013 były nadawane i publikowane przez wiele kanałów informacyjnych i gazet na całym świecie. W pewnej mierze odbiorcy zdążyli się już przyzwyczaić do takich obrazów, ponieważ klęski żywiołowe powtarzały się wiele razy w ciągu ostatnich dwóch dekad. W 1997, 2002, 2009 i 2010 roku wielkie powodzie przyniosły poważne straty ekonomiczne, a nawet skutkowały ofiarami śmiertelnymi.
Spośród krajów Grupy Wyszehradzkiej najbardziej poszkodowana przez powodzie w 2013 roku była Republika Czeska. Ewakuowano około 20 000 osób, w tym 2 700 z Pragi, gdzie podnoszące się wody Wełtawy, głównego dopływu Łaby, zalały niektóre osiedla. Także w zachodnich Węgrzech tysiące ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów. Władze ewakuowały prewencyjnie ponad 2 000 mieszkańców w obliczu osłabienia grobli chroniącej Győrújfalu przez napierającą wodę. Powodzie zagroziły też Budapesztowi i Bratysławie. W Polsce rzeki przekroczyły stan ostrzegawczy w ponad pięćdziesięciu miejscach w dorzeczu Odry.
Jak doniósł The Economist, pomimo rekordowych poziomów rzek i zagrożeń związanych z powodziami, sytuacja była dobrze zarządzana we wszystkich krajach V4. Państwowe instytucje na bieżąco informowały obywateli, a wszelkie środki zaradcze, mające zapobiec zalaniom, były sprawnie wprowadzane. Jeżeli porównamy to z wydarzeniami lat 1997 czy 2002, można dostrzec dużą zmianę pod względem szybkości rządowych reakcji. Dzięki lekcjom z poprzednich klęsk Europa Centralna była lepiej przygotowana do walki z wiosennymi powodziami.
„Zarządzanie kryzysowe w Republice Czeskiej zmieniło się wyraźnie od lat dziewięćdziesiątych”, powiedziała rzeczniczka czeskiej straży pożarnej Nicole Zaoralova, tłumacząc, że Zintegrowany System Ratunkowy (Integrated Rescue System – IRS), wprowadzony w 2000 roku, gwarantuje efektywną współpracę pomiędzy strażą pożarną, policją, pogotowiem ratunkowym i innymi stronami zaangażowanymi w walkę z powodziami. Co więcej, rząd zainwestował istotne środki w rekonstrukcję oraz budowę infrastruktury i wałów wzdłuż brzegów rzek, a także podnoszenie kwalifikacji personelu.
Marek Stys z czeskiej organizacji pozarządowej Ludzie w Potrzebie, od dwóch dekad zaangażowanej w dostarczanie pomocy i przekazywanie pieniędzy regionom dotkniętym przez powodzie, twierdzi, że starania te przyniosły niepodważalne rezultaty. „Choć organizacja Ludzie w Potrzebie zapewnia uzupełniającą pomoc, a więc nie współpracuje bezpośrednio z organami państwa, mogę potwierdzić na podstawie własnej obecności na miejscu i obserwacji pracy funkcjonariuszy publicznych, że poziom działań na rzecz walki z powodziami istotnie się poprawił od lat dziewięćdziesiątych”. Można też dostrzec postęp w zakresie infrastruktury. Stys dodaje, że wciąż pozostaje wiele do zrobienia. „Powodzie z maja i czerwca uświadomiły nam potrzebę jeszcze lepszego zarządzania tamami, które można osiągnąć za pomocą wyczerpującej dyskusji pomiędzy rządem, burmistrzami i ekspertami”.
Pomimo tych postępów, Republika Czeska i sąsiadujące Węgry, Polska i Słowacja, które także podwyższyły swoje standardy w zarządzaniu kryzysowym, nie są w pełni zabezpieczone przed powodziami. Nikt nie może przecież powstrzymać gwałtownych opadów deszczu, a ostatnie wyraźnie pokazały, że w regionie przecinanym przez wiele rzek o wysokich przepływach wszystko może się zdarzyć. Z tych powodów kraje V4 znacząco inwestują w mechanizmy prewencji. Polska uruchomiła wyrafinowaną platformę ISOK, której celem jest minimalizacja ryzyka związanego z ekstremalnymi zagrożeniami. Strona internetowa ISOK stwierdza, że opracowywanie map kluczowych punktów, gromadzenie i udostępnianie informacji oraz stała obserwacja prognoz pogody mają pomóc Polsce w uniknięciu wynikających z powodzi strat materialnych i ludzkich.
Także władze Słowacji starają się poprawić prewencję powodziową. „Kilka razy w roku rząd omawia przygotowane przez Ministerstwa Środowiska i Spraw Wewnętrznych raporty dotyczące przebiegu i konsekwencji krajowych powodzi. Zjawiska wywołujące wylewy są dokładnie analizowane w celu zapewnienia najwyższych poziomów ochrony populacji, działalności ekonomicznej i środowiska”, zapewnił Maroš Stano, rzecznik Ministerstwa Środowiska.
Ważnym uzupełnieniem krajowych działań prewencyjnych jest współpraca regionalna, co znalazło odzwierciedlenie w programach czterech ostatnich prezydencji Grupy Wyszehradzkiej (Polska 2012/2013, Republika Czeska 2011/2012, Słowacja 2010/2011 i Węgry 2009/2010). Podkreślano wówczas wagę prewencji i walki z powodziami. Podczas prezydencji Węgier w listopadzie 2009 roku zorganizowano nawet specjalne spotkanie ekspertów w tym zakresie.
Kwestie ochrony przed klęskami żywiołowymi są poruszane bardziej całościowo w ramach innych instytucji niż V4. Główne plany są zebrane przez Wspólnotowy Mechanizm Ochrony Ludności i dyrektywę UE 2007/60, która zobowiązuje państwa członkowskie do oceny zagrożenia powodziowego. To nie oznacza, że rama instytucjonalna V4 nie jest ważna. Jak przekonuje Nicole Zaoralova, zwiększa ona poziom koordynacji, dzięki którym możliwe staje się osiąganie rezultatów w ramach zaleceń UE. Rzeczniczka wskazuje też na możliwość współpracy w ramach umów bilateralnych, które Praga zawarła z Węgrami, Słowacją i Polską. Támas Kiss, szef departamentu międzynarodowego w węgierskiej Państwowej Generalnej Dyrekcji ds. Zarządzania Kryzysowego, potwierdza słowa Zaoralovej. Zapytany o komentarz, opowiedział o umowach dotyczących zarządzania kryzysami, które Węgry od 1995 roku podpisały z szesnastoma krajami.
Maroš Stano wskazuje za to na Międzynarodową Komisję ds. Ochrony Dunaju (International Commission for the Protection of the Danube River – ICPDR), ponadnarodową platformę współpracy otworzoną 1998 roku. W 2004 roku kraje biorące udział w tej inicjatywie przyjęły Program Przyjaznej Środowisku Ochrony Przeciwpowodziowej w dorzeczu Dunaju, wprowadzając w życie siedemnaście planów działania na wypadek wylewów rzek.
Powróćmy tymczasem do obrazów zalanych miast Europy Środkowej. W archiwach pełno jest zdjęć i nagrań polityków odwiedzających rejony powodziowe. Celem takich wizyt jest nie tylko przekazywanie pomocy finansowej osobom, które straciły swoje domy, czy wspieranie poszkodowanych przedsiębiorców, ale także zdobycie nowych głosów i walka o przewagę w sondażach. Najbardziej znany tego przykład pochodzi z Niemiec, w których w 2002 roku Gerhard Schröder, dzięki swoim reakcjom na powódź, niespodziewanie – całkiem wbrew wcześniejszym wyborczym prognozom – uzyskał mandat na drugą kanclerską kadencję.
Również w krajach Grupy Wyszehradzkiej premierzy wykorzystywali podobne zagrywki. Choć szokujące powodzie z roku 1997 przyniosły śmierć dziesiątek ludzi i olbrzymie straty finansowe, pomogły oddalić o kilka miesięcy upadek kruchej koalicji przewodzonej przez Václava Klausa. Jiři Pehe, były doradca Václava Havla, w opublikowanej przez Reutersa analizie stwierdził, że wizyta premiera w regionach dotkniętych powodzią oraz śmiałe uruchomienie funduszy tymczasowo wyciszyły konflikty podważające stabilność większości parlamentarnej.
Także Ferenc Gyurcsány może być zaliczony do grona beneficjentów klęski żywiołowej. W 2006 roku Węgry ucierpiały z powodu powodzi na kilka dni przed wyborami parlamentarnymi, które Gyurcsány wygrał o włos, według niektórych analityków właśnie dzięki podróży do poszkodowanych miejsc i obietnicom pomocy finansowej.
Powodzie mogą jednak także przyprzeć polityków do muru. Nietrafiona reakcja na nagłe wypadki może ich słono kosztować. Choć koalicja, na czele której stał Włodzimierz Cimoszewicz, oficjalnie upadła z innych przyczyn, wiele osób w Polsce jest przekonanych, że złe podejście do walki z historycznymi powodziami roku 1997 istotnie przyczyniło się do „zatonięcia” premiera. Szerokim echem odbiła się jego bardzo niefortunna wypowiedź, w której przekonywał, że osoby poszkodowane przez powódź powinny się były ubezpieczyć.
W czasie zeszłorocznych deszczy, politykiem, który w najbardziej widoczny sposób starał się przekuć reakcje na powódź w społeczne poparcie był premier Węgier, Viktor Orbán. W telewizji można było zobaczyć premiera sprawdzającego i zarządzającego sytuacją na miejscu, przyjmującego pozę naczelnego dowódcy państwa. Według Julii Vásárhelyi, byłej dziennikarki prestiżowego magazynu Heti Világgazdaság, Orbán starał się wykorzystać powodzie w kontekście nadciągających wyborów parlamentarnych w 2014 roku.
Nikogo to wtedy nie zaskoczyło. Wielu innych polityków w przeszłości zachowywało się podobnie. Godna uwagi jest ewolucja Orbánowskiego PR i sposób w jaki tragedia stała się po prostu kolejnym jej narzędziem. Jak podkreśla Anita Sobják, analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych: „Jeżeli podczas pierwszej kadencji (1998-2002) Orbán z dystansem nazwał powodzie »bardzo niefortunnymi wydarzeniami«, obecnie publicznie okazuje empatię, jednocześnie demonstrując swoim własnym zaangażowaniem, że rząd świetnie wie, jak poradzić sobie z sytuacją”.
Polityczne aspekty podejścia Orbána do powodzi nie powinny być jednak przeceniane. Według Sobják takie czyny nie przekonają obywateli krytycznych wobec premiera; umocni tylko ich sceptycyzm. Z drugiej strony, zwolennicy z pewnością znajdą potwierdzenie swoich przekonań. Takie zależności dotyczą wszystkich historii obejmujących powodzie i politykę. Reakcje na obfite deszcze nie przerzucą tysięcy głosów z prawej na lewą stronę politycznej barykady czy vice versa. Mogą okazać się decydujące w przypadku bardzo wyrównanych wyborów, takie jak te wygrane przez Schrödera w roku 2002 czy Gyurcsány’iego w 2006.
Przełożył Michał Smoleń
Tekst pierwotnie ukazał się w czwartym numerze Visegrad Insight „After the Welfare State”.
Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.