Aktualności
Nowy numer
Polityka
RPN
Strona główna
Barbara Kunz: Kto dziś przewodzi Europie?
23 maja 2025
26 lipca 2019
Obywatel – będący pewnym konstruktem społecznym, wyobrażeniem wprowadzanym w życie – niewiele różni się od maszyn uczących się czy obdarzonych sztuczną inteligencją. Jedyną, choć diametralną, różnicą jest fakt, że obywatelstwo możemy praktykować, stawać się jego emanacją – według wyobrażeń siebie i innych, przebrać się w odpowiednie szaty i z dumą mówić o sobie: obywatel. Jeśli jest to więc „tylko” pewne narzędzie, powinniśmy być bardziej wyczuleni na obywatelski aspekt życia, bardziej jego świadomi i zdolni do poddania go krytycznemu spojrzeniu, tak jak robimy to w stosunku do technologii. (…)
Obywatelskość traktować można jak oprogramowanie świata demokratycznego. Umożliwia korzystanie z takich funkcji jak prawo wyborcze, prawo do zgromadzeń publicznych, wolność słowa (oczywiście w granicach prawa) czy działanie na rzecz innych członków wspólnoty. Czytając zresztą klasyków opowiadających o społeczeństwie obywatelskim, trudno nie odnieść wrażenia, że widzieli je jako swoisty software, który wystarczy zainstalować w dowolnym społeczeństwie, by stało się ono demokratyczne i liberalne. A w zasadzie miało służyć ludziom do życia w bardziej przyjaznym i przyjemnym świecie.
Dziś nie ma już hurraoptymizmu, wyczuwanego na odległość, dającego nieco drażniącą woń, jaki panował w poprzednich dekadach. W Polsce zanika przekonanie, że zaangażowanie obywatelskie jest wehikułem do lepszego świata. (…)
Dobrze więc już wiemy, że wbrew temu, co uznawali liczni myśliciele, zaangażowanie obywatelskie nie musi prowadzić do bardziej liberalnego i egalitarnego społeczeństwa, a przecież taki był zamysł tej idei. Badacz społeczeństwa obywatelskiego w krajach postkomunistycznych, Grzegorz Ekiert, zauważa, że istnieje także ciemna strona społeczeństwa obywatelskiego, przez co rozumie jego filaryzację – tworzenie równoległych, zwalczających się światów społecznych stanowiących filary społeczeństwa obywatelskiego – oraz wzrost sił niechętnych rozwojowi. O tym dotychczas niewiele, a na pewno niechętnie, się mówiło.
Mamy więc do czynienia z sytuacją, w której program wymyka się spod kontroli, a na pewno z zamierzeń jego twórców. Przypomina to bunt robotów lub sztucznej inteligencji. Może nie wywołuje równie katastroficznych myśli, jak w wymienionych przypadkach, ale z pewnością skłania do przemyślenia koncepcji i jej aktualizacji. (…)
Spis treści
Nie wierząc w pokojową koegzystencję uznajemy nieuchronność wojny domowej. Musimy więc pytać: kiedy do niej dojdzie, jak wiele ofiar przyniesie i co nas czeka po?
Nie jesteśmy dobrze przygotowani do tego, żeby dawać sobie radę w trudnych sytuacjach, opierać się groźnym falom. Musimy kształcić osoby odpowiadające na zachodzące procesy.
Jeśli społeczeństwo obywatelskie ma się rozwijać, trzeba przełamywać międzypokoleniowe bańki.
Narzekanie elit intelektualnych i niektórych badaczy na to, że społeczeństwo obywatelskie nie jest takie, jakby chcieli, to opaczne myślenie.
Obywatelskość to wiecznie kształtowana innowacja objawiająca się w określonych warunkach kulturowych i układach społecznych.
Obywatelskość tworzy się w praktyce partycypacyjnej, która ma dużo więcej wspólnego z grą interesów niż Habermasowską „sferą publiczną”.
By ustalić prawdziwą żywotność uczestnictwa obywateli, musimy jednakże spojrzeć także na trzeci jego wymiar: mniej formalne i bardziej zindywidualizowane zaangażowanie w życie publiczne.
Potrzebujemy zarówno aktywnego obywatelstwa, jak i odpowiedzialnego rządu. Taki wniosek włącza nas do międzynarodówki, która nigdy nie powstała: idealistycznych i pragmatycznych przyjaciół demokracji.
[SZKOŁA ESEJU] W uspołecznionej polityce „przynależności elementarne” muszą być unicestwiane. Człowiek musi zostać uwolniona od tego wszystkiego, co nie jest nim samym.
Ilustracja: Paweł Kuczyński
ISSN 2353-933X
Dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.