Pytania do Guardiana

Sprawa PRISM to jeden z takich przypadków, które pokazują, na czym polegają zmiany w dziennikarstwie. Niby wszyscy wiedzieli i się zgadzali, ale kiedy ktoś powiedział na głos „król jest nagi” wszyscy złapali się za głowę. Mamy więc historię, w którą wszyscy wierzą, zanim została opublikowana, mamy okoliczności jej publikacji iRead more

10 czerwca 2013

Sprawa PRISM to jeden z takich przypadków, które pokazują, na czym polegają zmiany w dziennikarstwie. Niby wszyscy wiedzieli i się zgadzali, ale kiedy ktoś powiedział na głos „król jest nagi” wszyscy złapali się za głowę. Mamy więc historię, w którą wszyscy wierzą, zanim została opublikowana, mamy okoliczności jej publikacji i są pytania, na które dziennikarze będą starali się odpowiedzieć, udowadniając, że ten zawód ma jeszcze sens.

hqdefaultHistorię znamy od lat. W Polsce nazywa się PRL. W Ameryce opowieść ilustruje najlepiej Matrix albo Wróg publiczny z Gene Hackmanem i Willem Smithem. Te dwa filmy zapewne biją w ostatnim tygodniu rekordy popularności. Tropy prowadzą też do dystopii autorstwa Williama Gibsona. To on od trzydziestu lat konsekwentnie określa cyberpunkowy język naszej wyobraźni o nadziejach i strachach związanych z internetem. Historia jest więc krótka i przewidywalna. Niektórzy szpiegują wszystko i wszystkich, większość nie zwraca na to uwagi, czy to zobojętniona, czy też nieuświadomiona, a nieliczni bohaterowie niszczą system zwracając wolność, albo przynajmniej czyniąc poważne szkody niegodziwcom. Tyle tylko, że teraz to dzieje się naprawdę.

Okoliczności ujawnienia rewelacji o PRISM powinny budzić powszechne zainteresowanie. Po pierwsze gazety opublikowały materiał, w przeddzień spotkania przywódców USA i Chin, podczas którego administracja Obamy miała w ostrym tonie skrytykować coraz śmielsze ataki hakerów z Państwa Środka na komputery w Stanach. Po drugie Washington Post, który urósł dzięki publikacji o aferze Watergate, stopniowo zaczął się wycofywać z publikowanych wcześniej informacji o rzekomo dobrowolnym udziale korporacji takich jak Microsoft, Google czy Facebook w programie inwigilacji. Po trzecie, źródło informacji – Edward Snowden – ujawnił się szybko, udzielając 15 minutowego wywiadu z Hong Kongu, gdzie obecnie przebywa. W końcu ważne, że materiał przygotowali od początku nietuzinkowi dziennikarze jak Glenn Greenwald (krytykujący rozrastającą się potęgę amerykańskich agencji wywiadowczych) i Ewen MacAskill (szef waszyngtońskiego biura gazety).

Pytań jest mnóstwo. Kilka najważniejszych:

  1. Kto mówi prawdę? Czy Snowden, który zyskuje sławę, czy korporacje w obawie o wizerunek, czy też rząd USA? Prawda przecież nigdy nie leży po środku. Najwyżej każdy kłamie po trochu.
  2. Kim jest Edward Snowden i dlaczego zdecydował się na ten krok teraz, a nie tydzień, miesiąc, a nawet rok wcześniej? Nie ujawnił zaskakujących danych. Historia jest znana. Informacje, które przekazał, nadal budzą wątpliwości, tak jak dziwnie niska kwota 20 milionów dolarów, którą rzekomo dysponuje PRISM. Ten program nie może być tak tani.
  3. Kto w ogóle rozumie i potrafi weryfikować fakty z dziedziny IT oraz wiarygodność źródeł? Te wymagają specjalistycznej wiedzy. A także na jaki poziom szczegółowości mogą sobie pozwolić gazety, relacjonując historię, w której każdy szczegół jest piekielnie ważny. Opinia publiczna potrafi odróżnić prawdę od fałszu, ale by opisać sprawę PRISM trzeba się popisać niesamowitym kunsztem. Jak oddzielić ziarno od plew?
  4. Zakładając, że inwigilacja istniała, istnieje i będzie istnieć – to kto sprawuje nad nią kontrolę, kto wie i decyduje o jej zakresie i czy są to indywidualne decyzje? Czy tego typu kontrola cywilna jest jeszcze możliwa? I co z tego wynika dla organizacji politycznej świata?

W końcu, sprawa najważniejsza, którą podnosi też Snowden w wywiadzie – pamiętając, że nie możemy jeszcze stwierdzić, co z jego doniesień jest prawdą, a co nie. Czy pozostaniemy obojętni? Fakt, że nasze skrzynki mejlowe mogą być inwigilowane, nie jest żadną rewelacją po aferach podsłuchowych, nagraniach uczniów w szkołach i filmach takich jak Zycie na podsłuchu.W tej części świata to nic nowego. Zazdroszczę Amerykanom szczerego oburzenia.

Wojciech  Przybylski

Wojciech Przybylski prowadzi największy w Europie Środkowej program foresightu strategicznego na temat polityk europejskich. Jest redaktorem Visegrad Insight w Fundacji Res Publica w Warszawie. W przeszłości redaktor naczelny Res Publiki Nowej, a następnie EUROZINE - paneuropejskiej sieci magazynów kultury. Wykłada gościnnie dla Foreign Service Institute for U.S. Government, Central European University Democracy Institute, Katolickim Uniwersytet Pázmánya w Budapeszcie. Absolwent MISH UW, Europe’s Future Fellow w IWM - Instytucie o Człowieku w Wiedniu. Członek rady doradczej LSE IDEAS Ratiu Forum, Europejskiego Forum Nowych Idei i Międzynarodowego Forum Strategii Schmidt Futures i Stowarzyszenia Inkubator Umowy Społecznej. Publikował m.in. w Foreign Policy, Politico Europe, Journal of Democracy, Project Syndicate, EUObserver, VoxEurop, Hospodarske noviny, Internazionale, Zeit, Dzienniku Gazecie Prawnej, Gazecie Wyborczej. Pojawia się także w BBC, Al Jazeera Europe, Euronews, TRT World, TVN24, TOK FM, Szwedzkim Radiu i innych. Publikacje książkowe pod jego redakcją: Understanding Central Europe, Routledge (2017) oraz On the Edge. Poland, Culturescapes (2019).

Dajemy do myślenia

Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.