Aktualności
Nowy numer
Polityka
RPN
Strona główna
To (nie) jest kraj dla młodych ludzi
14 czerwca 2025
18 czerwca 2010
Tekst Marcina Króla jest komentarzem do dyskusji “Jaka prezydentura?”
Nie rozumiem, jak można nie rozumieć tak prostego i krótkiego tekstu, jaki napisałem. Nie ma tam ani słowa o intelektualistach, a w szczególności o intelektualistach jako doradcach polityków, o czym mówi Robert Krasowski. Jest jeden postulat i jedno stwierdzenie faktu. Postulat brzmi następująco: prezydentura jest instytucją, która mogłaby służyć organizowaniu debat nad problemami, które nie mają czysto technicznego charakteru i dlatego nie stanowią wyłącznej kompetencji rządu. Dodam, że istotnie Donald Tusk nie szuka pomocy intelektualistów czy tak zwanych „ludzi mądrych”, ale jest w dzisiejszej demokracji pod tym względem wyjątkiem i nie należy z tego czynić cnoty. Nie uważam, że gremia, jakie mógłby w celu rozwiązania pewnych problemów kulturowych czy moralno-społecznych doraźnie lub trwale zwoływać prezydent, miałyby się składać z intelektualistów, lecz z ludzi posiadających wyraźne zdanie i potrafiących je uzasadnić.
Stwierdzenie faktu to natomiast prosta obserwacja, że także w demokracji rządzą lub mają dominujący wpływ elity. Nie lubimy tego głośno mówić, ale tak jest i będzie, bo inaczej być nie może. To nie są elity składające się wyłącznie z polityków, ale także z ekspertów, przedsiębiorców czy właśnie intelektualistów. Nie idzie zatem o przegnanie elit, bo byłoby to i nonsensowne, i nieskuteczne, lecz o ich jakość. Dopóki o elitarnym charakterze demokracji nie mówimy wprost, dopóty zawsze wkrada się populistyczna – i wobec tego anty-elitarna – nuta. Nie jest to ani rozsądne, ani przydatne. Prezydent mógłby być pomocny w demokratycznej organizacji elit najlepszej jakości.
Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.