O tajemniczym nieznajomym

Piętnasta bajka z królestwa Lailonii (o charakterze apokryficznym)

26 stycznia 2018

Podczas spotkania z Leszkiem Kołakowskim w Teatrze Ósmego Dnia w Poznaniu w kwietniu 2003 roku przyszedł do niego z Lailonii taki oto list:

Lipoli, 12 zawilca 2003 r.

 

Szanowni Państwo,

 

W królestwie Lailonii rozeszła się wiadomość, że w Państwa teatrze gościć będzie Najznakomitszy Znawca Problematyki Lailońskiej Wielce Szanowny Pan Leszek Kołakowski. Proszę więc, by mu donieść, że w królestwie pojawiła się kolejna, piętnasta bajka. Nasi uczeni zajęli się już tą sprawą i ustalili, że bajka ta nie pochodzi z kanonu naszych bajek, jest dłuższa od poprzednich, brak jej dialogów i w ogóle nie jest tak mądra i piękna jak pozostałe. Najchętniej nazwałbym ją falsyfikatem, ale – falsyfikatem czego? Ponad wszelką wątpliwość można ją jednak nazwać utworem o charakterze apokryficznym. Szczęśliwie bajka ta istnieje w jednym tylko egzemplarzu. Wysyłam ją Państwu i proszę, by ją Najznakomitszemu Znawcy Problematyki Lailońskiej Wielce Szanownemu Panu Leszkowi Kołakowskiemu przekazać, na dowód, czego to ludzie w Lailonii nie wymyślą.

Z poważaniem,
Ibi Uru

O tajemniczym nieznajomym

Działo się to w czasach, gdy królestwem Lailonii rządzili generałowie. Byli to ci sami generałowie, którzy skazali kiedyś żołnierza Rio na zanik przez zawstydzenie. Generałów znudziły rządy kolejnego Arcykapłana, więc siłą przejęli władzę. Wprowadzili też kilka wynalazków: kolej parową, telewizję czarno-białą i telefony komórkowe (zdarzali się, co prawda, tacy Lailończycy, którzy przebąkiwali, że gdzie indziej kolej jest już elektryczna, a telewizja kolorowa, ale generałowie nakazali, by nie dawać posłuchu takim bzdurom; z drugiej strony – telefony komórkowe to naprawdę wielkie osiągnięcie. Jak to możliwe, że w Lailonii kolej była jeszcze parowa a telefony już komórkowe, tego nie wiemy. Tak było i już).

Mieszkańcy Lailonii żyli więc sobie w spokoju, oglądając telewizję, która czasami pokazała nawet jakiś stary film zagraniczny (i tak, gdyby był to film nowy, wszyscy sądziliby, że jest stary, bo w czarno-białej telewizji byłby przecież czarno-biały; z drugiej strony – jak Lailończycy mogli wiedzieć, że oglądają stare a nie nowe filmy, trudno ustalić, w końcu – w ogóle nie powinni byli wiedzieć, że istnieją filmy kolorowe, skoro nigdy nie widzieli ich na oczy. A jednak… Czasami lud wie więcej, niż można domniemywać.). Namiętnie kupowali też telefony komórkowe, gromadząc znaczne ich zapasy; w Lailonii bogaty był ten, kto miał wiele telefonów komórkowych. Było to tym dziwniejsze, że jednocześnie zazdrośnie strzegli swych numerów telefonicznych, więc w Lailonii właściwie nikt do nikogo nie telefonował.

Pewnego dnia do królestwa zawitał tajemniczy przybysz. Mówiono, że przyjechał koleją parową, ale to nie jest pewne; wiedząc już, co stało się potem, możemy podejrzewać, że mógł też się zjawić w jakiś inny niewytłumaczalny sposób. Wkrótce miasteczko Lipoli zatrzęsło się od domysłów i plotek. Oberżysta, który wybrał się na targ po pomarańczowe perliczki, opowiedział wszystkim, jak podał tajemniczemu nieznajomemu naleśniki na śniadanie. Wcześniej nieliczni przyjezdni okrzykami przestrachu reagowali na to, że naleśniki uciekały z półmiska (a w Lailonii każde dziecko wie, że naleśniki mają paskudny charakter i bardzo często z półmiska uciekają), tymczasem na tajemniczym nieznajomym nie zrobiło to najmniejszego wrażenia; nawet okiem nie mrugnął. Zażyczył sobie w zamian chleba z masłem i odtąd z wielkim smakiem żywił się tym niewyszukanym jadłem, twierdząc, że chleb z masłem to coś, co najbardziej lubi. To także Lailończycy uznali za wielkie dziwactwo, znacznie większe niż dziwactwo pewnej dziewczynki o imieniu Kiwi, która jadała tylko dropsy.

Mieszkańcy Lailonii daliby wiele, by dowiedzieć się, kim jest nieznany przybysz. Etam i Syso, dwaj chłopcy w wiecznie połatanych spodniach, postanowili czym prędzej zobaczyć nieznajomego. Wspięli się więc na gruszę rosnącą nieopodal oberży, by zajrzeć do jego pokoju. I rzeczywiście, zobaczyli przybysza w czarnym płaszczu narzuconym na ramiona i w czarnym kapeluszu, jak leży na kanapie i coś pisze. Niczego więcej nie dostrzegli, bo przegonił ich sąsiad oberżysty, który był właścicielem gruszy. Etam upierał się potem, że nieznajomy to Zorro (postać tę znał z telewizji), podczas gdy Syso twierdził, że tak jak melonik, parasol i kalosze nie wystarczają, by być starszym panem, tak też czarny płaszcz i kapelusz z nikogo jeszcze Zorro nie czynią. Etam uśmiechał się na to pobłażliwie: czyż Zorro prawdziwy nie ukrywał przed ciekawskimi swej maski i szpady?

Jak Gyom został starszym panem, kadr z czołówki w reżyserii Piotra Dumały do cyklu 14 bajek z królestwa Lailonii Leszka Kołakowskiego © TV SFA

Dorośli Lailończycy nie potraktowali poważnie przypuszczeń chłopców. Dla jednych tajemniczy nieznajomy był z pewnością synkiem kamieniarza Ajio, który podrósł i powrócił, by rozprawić się z garbami (jak wiadomo, było w Lailonii miasto garbów, w którym nie było ani jednego garbatego, ale to już inna i bardziej znana historia). Inni twierdzili, że to Laje, najmłodszy z braci poszukujących kiedyś szczęśliwego miasta, jeszcze inni, że to Tat, który, zachowując się tak tajemniczo, postanowił w końcu zdobyć sławę. Wkrótce trzy frakcje zaczęły zwalczać się nawzajem i nad Lailonią zawisło widmo wojny domowej.

Generałowie przyglądali się temu wszystkiemu z niepokojem. Nie wypadało im, ze względu na powagę piastowanych urzędów, po prostu zapytać tajemniczego nieznajomego, kim jest i po co przybył. Z drugiej jednak strony nie mogli tak zostawić całej tej rzeczy. Poprosili więc najmądrzejszego z Lailończyków, uczonego Kru, by udał się do oberży i z przybyszem porozmawiał. Kru napisał w tej sprawie list i bardzo szybko dostał od nieznajomego odpowiedź, że ten przyjmie go chętnie i że na rozmowę się zgadza. To tylko wzmogło i tak już wielką ciekawość Lailończyków, którzy niesłychanie rzadko odpisywali na listy, a jeśli nawet to z wielkim opóźnieniem; najbardziej zdumiona była telewizja, która sądziła, że listy w ogóle nie są czymś takim, na co należy odpowiadać.

Uczony Kru poszedł więc do oberży i nie wracał bardzo długo, tak długo aż wszyscy zaczęli się niepokoić. Gdy w końcu wrócił, generałowie natychmiast wezwali go do siebie. Wkrótce jednak miny im się wydłużyły. Uczony Kru opowiadał bowiem o spotkaniu językiem tak dla generałów niezrozumiałym, że niewielki mieli z tego pożytek. Już już się ożywiali, gdy zabrzmiało jakieś znajome słowo, na przykład słowo „sądy”, lecz po chwili okazywało się, że chodzi o jakieś inne tajemnicze sądy syntetyczne a priori. Tylko szef tajnej policji aż zatarł ręce, gdy padły takie określenia jak „antynomia” a zwłaszcza „radykalny empiryzm metodologiczny” (podobno o to ostatnie tajemniczy nieznajomy uczonego Kru obwiniał), wszystko zapachniało mu bowiem szyfrem, więc i spiskiem; stało się dlań jasne, że tajemniczy nieznajomy to po prostu szpieg Babilonu. Pozostali generałowie nie dali mu się jednak przekonać. Nie byli może bardzo mądrzy, ale nie byli też całkiem głupi i bali się, że nie wiedząc, co znaczą te wszystkie tajemnicze słowa, jeszcze się na śmieszność narażą. Tymczasem uczony Kru przekazał im, że choć przybyszowi niespecjalnie na poznaniu generałów zależy, to, gdyby tylko tego chcieli, może z nimi porozmawiać, bo on rozmawiać może z każdym. Jeśli chcą, niech zatelefonują do niego i umówią się z nim na spotkanie. Nieznajomy nie miał, co prawda, telefonu komórkowego (w to akurat żaden z generałów nie uwierzył, bo każdy z nich miał takich telefonów przynajmniej kilkadziesiąt), ale podał bez żadnych oporów numer telefonu oberży. Tu ciekawość generałów sięgnęła zenitu. Kazali natychmiast trębaczowi Pau (im samym nie wypadało) zadzwonić do oberży i wezwać przybysza przed ich oblicze.

Tajemniczy nieznajomy pojawił się w koszarach bardzo szybko. Na pytanie szefa policji, po co przybył do Lailonii, przypomniał generałom żołnierza Rio, skazanego na zanik przez zawstydzenie za to, że nie pamiętał koloru oczu ukochanej dziewczyny. Przemawiał mądrze i stanowczo, lecz przy tym tak przekonująco, uprzejmie, prosto i zrozumiale (zupełnie inaczej niż uczony Kru), że w generałach jęło budzić się sumienie. W większości bowiem pamiętali oni (choć niejasno), że dawno, dawno temu w ich życiu też towarzyszyły im jakieś dziewczyny i że zazwyczaj wiązały się z tym same kłopoty. Zaczęli więc tłumaczyć się nieznajomemu, że choć jest im naprawdę przykro, to ich wyrok jest nieodwracalny; nie sposób skazać teraz Rio na powiększenie, skoro skazano go wprzódy na zanik. Nieznajomy poprosił jednak, by przyniesiono do koszar największy w Lailonii mikroskop; pisaliśmy już, że w państwie tym dokonał się postęp techniczny, więc i mikroskopy były teraz większe niż w czasach, gdy skazano biednego Rio. Generałowie szybko wydali odpowiednie rozkazy i wkrótce kompania wojska przytaszczyła konstrukcję optyczną, najpotężniejszą, jaką w całym królestwie udało się znaleźć. Ustawiono ją na stole, śród pełnych wątpliwości chrząknięć generałów, którzy nie chcieli dać wiary nieznajomemu, że to co istnieje – jest, nie może więc zniknąć bez śladu. I rzeczywiście, wkrótce pod mikroskopem odnaleziono prężącego się na baczność bardzo malutkiego Rio; biedak tkwił w tej pozie bez przerwy od momentu wydania wyroku. Generałom, choć ucieszonym, że Rio nie zniknął zupełnie, tym bardziej zrobiło się go żal, a wówczas nieznajomy poradził im, by szkła w owej konstrukcji jeszcze dokładniej oszlifować. W ten sposób, argumentował, zwiększy się moc urządzenia i choć sprawa nie zostanie rozwiązana do końca, to jednak zostanie rozwiązana na tyle, na ile to możliwe: generałowie przynajmniej ujrzą żołnierza Rio naturalnej wielkości, podczas gdy on ujrzy generałów pomniejszonych do jego własnych rozmiarów i wszyscy będą choć troszeczkę zadowoleni. Jak poradził, tak uczyniono, mimo że na pytanie szefa tajnej policji, czy przybysz nie jest aby zaginionym niegdyś w królestwie Gorgola słynnym astronomem Majoli, ten zaprzeczył stanowczo. Wkrótce oczom generałów istotnie ukazał się Rio naturalnej wielkości, na przemian salutujący im radośnie i wymachujący rękoma z uciechy. Nic dziwnego, że urzeczeni tym stanem rzeczy generałowie zgodzili się bez zbędnych pytań z sugestią nieznajomego, by owa usprawniona konstrukcja optyczna nosiła tajemniczą nazwę „Spinoza”. Następnie, przed powrotem do oberży przybysz poprosił uczonego Kru, by ten studził nieco entuzjazm generałów, bo co dalej z tą sprawą to jeszcze się zobaczy. Uczony Kru tłumaczył im potem i tłumaczył, że, co prawda, sytuacja żołnierza Rio się poprawiła, nie jest jednak do końca komfortowa, gdyż jest ona w tej chwili przedmiotem antynomii jego subiektywnego poczucia częściowo odzyskanej wolności i tak zwanego obiektywnego stanu rzeczy. Kto by go jednak chciał słuchać, skoro i generałowie i Rio aż promienieli ze szczęścia?; tylko szef tajnej policji poruszył się niespokojnie, słysząc słowo „wolność”.

O wielkim wstydzie, reż. Jacek Adamczak, kadr z filmu z cyklu 14 bajek z królestwa Lailonii Leszka Kołakowskiego © TV SFA

Dalej wypadki potoczyły się błyskawicznie. Generałowie, zapatrzeni w żołnierza Rio, zrzekli się rządów i do władzy powróciła ukochana przez wszystkich Lailończyków królowa. Ta natychmiast wypuściła z więzienia tak słynnych więźniów jak kupiec Pigu i piękny Nino. Mieszkańcy Lailonii zaczęli odpowiadać na listy, podawać sobie numery telefonów i wkrótce w całym królestwie od prowadzonych w przyjacielskiej atmosferze rozmów i służących dobru wspólnemu sporów huczało jak w ulu. Wymiana myśli między uzdolnionymi technicznie Lailończykami spowodowała, że kolej elektryczna zastąpiła parową, a telewizja stała się kolorowa i mogła już pokazywać nowe filmy zagraniczne; czasami nawet odpowiadała na listy.

O sławnym człowieku, reż. Krzysztof Kiwerski, kadr z filmu z cyklu 14 bajek z królestwa Lailonii Leszka Kołakowskiego © TV SFA

Któregoś dnia tajemniczy nieznajomy wyjechał, równie niespodziewanie jak się pojawił. Krótko potem zagadka – kim był? została rozwiązana. Znany chirurg lailoński o imieniu Głowa-Biada, bawiąc z wizytą u uczonego Kru, który zamieszkał w pokoiku w oberży, dostrzegł na stole kopertę ze znaczkiem z jakąś królową, choć nie tak piękną jak królowa Lailonii, i zajrzał ukradkiem do środka. Był tam list od tajemniczego nieznajomego, który zaczynał się od słów „zatrucie” i „społeczeństwo”; więcej Głowa-Biada nie zdążył przeczytać, bo do pokoiku wszedł uczony Kru, niosąc półmisek pełen pomarańczowych perliczek. Chirurg pożegnał go jednak pośpiesznie i pobiegł czym prędzej do miasteczka, wykrzykując, że odkrył tajemnicę nieznajomego. Stało się jasne, że nieznajomy to wielki lekarz, specjalista od medycyny społecznej, a nie jakiś tam Laje, Tat, synek Ajio czy ktokolwiek inny. Od tego czasu już żadne pytania nie zakłócały dobrego nastroju Lailończyków. A jednak – trzy osoby w królestwie nie podzielały ogólnej radości:

Królowa Lailonii. Coraz częściej chodziła smutna i zamyślona, bo poddani niewiele robili sobie z jej mądrych rad, tylko kwitowali je coraz większymi bukietami z kwiatków nasturcji, jakby to załatwiało sprawę.

Żołnierz Rio, który wpatrując się w siedzących po drugiej stronie mikroskopu generałów coraz częściej miewał niejasne poczucie, że coś jednak jest nie tak.

W końcu – uczony Kru. Ten siedział przed oberżą pod gruszą i od czasu do czasu płakał gorzko; nikt go już bowiem nie chciał słuchać, że tajemniczemu nieznajomemu w jego liście o samozatruciu społeczeństwa otwartego wcale nie o masowe zatrucia pokarmowe chodziło.

Słowniczek do „Tajemniczego nieznajomego” – piętnastej bajki z królestwa Lailonii (o charakterze apokryficznym)

Lailonia – królestwo, któremu Leszek Kołakowski poświęcił książkę 13 bajek z królestwa Lailonii dla dużych i małych (także – miejsce akcji filmów z cyklu 14 bajek z królestwa Lailonii Leszka Kołakowskiego).

Lipoli – miasto w Lailonii, znane z bajki Piękna twarz.

zawilec – miesiąc w Lailonii (znany z listu Ibi Uru do Leszka Kołakowskiego); odpowiednik kwietnia.

Ibi Uru – postać z bajki Jak szukaliśmy Lailonii.

Generałowie – postaci z filmu O wielkim wstydzie, w tekście bajki sędziowie-oficerowie.

Rio – postać z bajki jw.

Arcykapłan – postać z 14 bajki z królestwa Lailonii pt. Wielki głód, tak kiedyś ukrytej przez cenzurę, że odnalazła się dopiero po latach.

pomarańczowe perliczki – danie znane z bajki Opowiadanie o zabawkach dla dzieci.

naleśniki – nieprzyjemne indywidua z bajki Wojna z rzeczami.

Kiwi – postać z bajki Oburzające dropsy.

chleb z masłem – ulubione jadło Leszka Kołakowskiego.

Etam – postać z bajki Czerwona łata.

Syso – jw.

Grusza – drzewo z bajki Czerwona łata (i z Wyznań św. Augustyna).

Starszy Pan – postać z bajki Jak Gyom został starszym panem.

Kamieniarz Ajio – postać z bajki Garby.

Syn kamieniarza Ajio – jw.

Laje – postać z bajki Opowieść o największej kłótni.

Tat – postać z bajki O sławnym człowieku.

Kru – postać z bajki Piękna twarz.

Babilon – jeśli wierzyć Opowiadaniu o zabawkach dla dzieci – kraina, z którą handlowali Lailończycy.

Trębacz Pau – kolega żołnierza Rio.

ukochana dziewczyna – inaczej Muria, postać z bajki Opowieść o wielkim wstydzie.

Gorgola – królestwo sąsiadujące z Lailonią, w którym dzieje się akcja bajki Jak rozwiązano sprawę długowieczności.

Królowa Lailonii – dobra, mądra i piękna.

Pigu – postać z bajki Opowiadanie o zabawkach dla dzieci, ojciec Memi – dziewczynki niegrzecznej.

Nino – postać z bajki Piękna twarz.

Głowa-Biada – postać z bajki Garby.

Majoli – astronom, przywódca jednego ze stronnictw w królestwie Gorgola.

Spinoza – także właść. Benedictus de Spinoza (zlatynizowana forma imienia i nazwiska por. „List 76 do wielce szlachetnego młodzieńca Alberta Burgha, Haga, grudzień 1675, w przekładzie Leszka Kołakowskiego [w:] Dział III: Wiara i rozum. Nauki i teologia. Religia i kościół (w:) Filozofia XVII wieku. Francja. Holandia. Niemcy. Wyboru dokonał, wstępem i przypisami opatrzył Leszek Kołakowski, Warszawa 1959, Państwowe Wydawnictwo Naukowe (w:) Wybrane teksty z historii filozofii). Niderlandzki szlifierz szkieł optycznych, bardziej znany jako filozof i bohater książki Leszka Kołakowskiego Jednostka i nieskończoność. Wolność i antynomie wolności w filozofii Spinozy, Warszawa 1958, Państwowe Wydawnictwo Naukowe.

samozatrucie otwartego społeczeństwa – także tytuł napisanego po niemiecku eseju Leszka Kołakowskiego z 1979 roku.


Bajkę O tajemniczym nieznajomym napisał Jan Zamojski (pomysłodawca adaptacji i autor scenariuszy do filmów z cyklu 14 bajek z królestwa Lailonii Leszka Kołakowskiego) z okazji pobytu Państwa Tamary i Leszka Kołakowskich w Poznaniu w kwietniu 2003 roku. Ilustrowana książeczka z bajką została przygotowana w jednym egzemplarzu. Niestety nie udało się go odnaleźć.

Autor opracował również słowniczek dla tych, którzy jeszcze nie znają prawdziwych bajek z królestwa Lailonii. 

Fotografia główna: Kadr z czołówki w reżyserii Piotra Dumały do cyklu 14 bajek z Królestwa Lailonii Leszka Kołakowskiego © TV SFA

Piotr  Górski

Piotr Górski - historyk idei, redaktor Res Publiki Nowej, koordynator programu Partnerstwo Wolnego Słowa.

Dajemy do myślenia

Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.