Nieodrobione lekcje z COVID

Niewyobrażalne nieszczęścia tysięcy niepotrzebnych śmierci dały nam przedsmak tego, co się może wydarzyć następnym razem.

24 lutego 2023

Pandemia, która powoli odchodzi do historii skończyła się dużo lepiej niż mogła. Jest tak w znacznej mierze dzięki rekordowej szybkości w opracowaniu, wyprodukowaniu i dystrybucji szczepionki, ale także pewnej dozie szczęścia w zakresie mutacji wirusa oraz relatywnego sukcesu polityk spłaszczających krzywe zachorowań.

Nasz system opieki zdrowotnej został jednak wyeksploatowany do granic wytrzymałości, a tam, gdzie granice zostały przekroczone jak we Włoszech, Hiszpanii, ale także na Śląsku, liczba ofiar rosła wykładniczo. Wydawać by się mogło, że z takiej lekcji wyciągniemy wnioski na przyszłość. Tymczasem, im bardziej pandemia przechodzi do historii, tym mniej motywacji do reformy systemu. Reformy, w której dodatkowo aż się prosi o lepszą koordynację wewnątrzunijną.

Oczywiście samo zagadnienie koniecznych reform systemu ochrony zdrowia jest niezwykle szerokie i jego omówienie to setki stron raportów. O drobnym wycinku problemu informuje Medicines for Europe w swoim liście do instytucji unijnych podnosząc problemy związane z lekami generycznymi. W dużym uproszczeniu są to specyfiki, które nie podlegają ochronie prawa patentowego, bez marki, produkowane w masowych ilościach i bardzo tanio. Najlepiej znane nam przykłady to aspiryna, paracetamol czy ibuprofen, ale także wiele antybiotyków (oczywiście są też produkty markowe sprzedające nam dokładnie to samo, ale dużo drożej)

Ze względu na swą specyfikę i bardzo niskie marże, branża chce skorzystać z efektów skali – innymi słowy producentów większości leków generycznych jest tylko kilku, o ile nie jeden. Ponieważ grozi to monopolem, rynek jest ściśle regulowany zarówno w zakresie jakości, oznaczeń, jak i cen utrzymywanych na minimalnym poziomie. To zmusza firmy do wyszukiwania jak najtańszych sposobów produkcji, pełnego wykorzystania mocy i pozyskiwania surowców – co samo w sobie nie jest złe, ale…

Pandemia zerwała szlaki logistyczne na świecie. Pojawiły się przestoje produkcyjne a co za tym idzie, zaczęło brakować podstawowych, ratujących życie leków. Bardzo niskie ceny doprowadziły do tego, że system stał się wrażliwy na wstrząsy, a także niezdolny do szybkiej odpowiedzi na wzrost popytu.

Oczywiście producenci postulują podniesienie cen – i być może nie jest to bezpodstawne biorąc pod uwagę inflację, ale co istotniejsze także wzmocnienie systemu tak, by w przyszłości był bardziej odporny. Za pieniędzmi musiałyby iść konkretne zobowiązania producentów do przebudowania łańcuchów logistycznych i zapewnienia ciągłości dostaw, lokalnej produkcji, a także odpowiednich zapasów mocy wytwórczych.

Producenci mają jednak pomysły pozacenowe, które wydają się zupełnie sensowne, a wszystkie wiążą się z większą integracją europejską. Po pierwsze dotyczy to kwestii opakowań i ulotek tak, by były zharmonizowane, co umożliwiłoby łatwe przerzucanie zapasów pomiędzy krajami członkowskimi. Dziś nie jest to możliwe ze względu na wymogi dotyczące opisów w językach krajowych. Oczywistym rozwiązaniem jest tu elektroniczna ulotka – jednak pozostaje problem cyfrowego wykluczenia, zwłaszcza osób starszych. Być może w takiej sytuacji, apteki mogłyby drukować ulotki na życzenie pacjenta.

To umożliwiłoby zarządzanie zapasami na poziomie Unii i szybkie przerzucanie ich z miejsc gdzie mamy nadwyżki tam, gdzie ich brakuje. Szczególnie jeśli zaadoptować prognozowanie popytu w jednolity sposób. Dziś producenci wiedzą niewiele na temat tego, czego się mogą spodziewać w kolejnych sezonach. To rozwiązania możliwe do szybkiego wdrożenia i mogące złagodzić występujące braki praktycznie bez wzrostu kosztów leków. Wymagają jednak przełamania narodowych egoizmów i dążenia do zapewnienia stanów minimalnych na poziomie krajów, niemożliwych do przesunięcia pomiędzy krajami.

Badania Komisji Europejskiej wykazały, że 9 z 10 przypadków braku leków miały miejsce tylko w jednym kraju członkowskim. Podczas gdy pacjenci czekali na leki, te leżały w magazynach. Problem rozwiązałyby ogólnoeuropejskie zasady dotyczące zapasów minimalnych i ich transferu przy jednoczesnym obniżeniu kosztów. Znowu większa integracja europejska okazuje się odpowiedzią.

Dobrym pomysłem wydają się też wspólne zakupy. Jak dotąd, projekty takie nie odnosiły sukcesów. Wykorzystują to producenci leków chcąc zniechęcić do tego typu rozwiązań. Siła przetargowa tak wielkiego klienta musi być dla producentów nieciekawą perspektywą. Słusznie jednak zauważają, że na chwilę obecną koordynacja wewnątrz UE jest jeszcze zbyt mała. To jednak argument, by ją poprawić, a nie zaniechać wspólnych zakupów. Po raz trzeci odpowiedzią jest lepsza integracja europejska.

Fot. CDC / Unsplash.

Tomasz  Kasprowicz

Urodzony w roku 1980, doktor ekonomii, obronił się na Wydziale Finansów Southern Illinois University.

Dajemy do myślenia

Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.