Krótkie życie kolibra

„ZunZuneo” to wyrażenie, które w kubańskim slangu imituje szczebiot kolibrów, a od kilku lat jest również nazwą dla „kubańskiego Twittera”. Lokalny serwis społecznościowy, w wyniku śledztwa Associated Press, okazał się amerykańskim narzędziem zbierania danych o jego użytkownikach. Kuba, podobnie jak inne komunistyczne kraje, stara się restrykcyjnie kontrolować przepływ informacji. NaturalnyRead more

11 maja 2014

„ZunZuneo” to wyrażenie, które w kubańskim slangu imituje szczebiot kolibrów, a od kilku lat jest również nazwą dla „kubańskiego Twittera”. Lokalny serwis społecznościowy, w wyniku śledztwa Associated Press, okazał się amerykańskim narzędziem zbierania danych o jego użytkownikach.

Tym razem Kuba nie doczekała się nowej rewolucji. Fot. Ben Smethers / Flickr
Tym razem Kuba nie doczekała się nowej rewolucji. Fot. Ben Smethers / Flickr

Kuba, podobnie jak inne komunistyczne kraje, stara się restrykcyjnie kontrolować przepływ informacji. Naturalny jest więc brak zaufania rządu do Internetu, Hawana widzi w nim zagrożenie dla ustroju państwa. Minister komunikacji Kuby użył zgrabnej metafory – stwierdził, że Internet to „źrebię, które należy oswoić”. Przejęcie władzy przez Raula Castro Poprawiło nieco sytuację: oprócz zmian ekonomicznych, które małymi krokami popychają Kubę w stronę gospodarki rynkowej, nowy przywódca postanowił zachęcić ludzi do korzystania z telefonów komórkowych (w efekcie obecnie posługuje się nimi kilkaset tysięcy osób). Dostęp do internetu pozostał jednak przywilejem nielicznych. Korzystanie z komórek utrudniały ceny połączeń i SMS-ów – zwłaszcza, że średnie miesięczne wynagordzenie Kubańczyka oscyluje ok. 20 dolarów. Darmowa platforma stworzona przez Amerykanów trafiała więc idealnie w zapotrzebowanie.

Młodzi informatycy na straży demokracji

Platforma ZunZuneo i cała operacja zmierzajaca do jej powstania została sfinansowana przez USAID (United States Agency for International Development) – organizację, która, jak podaje jej strona internetowa, „jest wiodącą agencją rządową USA, pracującą nad zlikwidowaniem skrajnej biedy i umożliwianiem prężnym, demokratycznym społeczeństwom realizowania swojego potencjału”.W ramach przygotowań USAID podzieliła kubańskie społeczeństwo na pięć segmentów w zależności od lojalności wobec władzy. Po jednej stronie znalazły się mało znaczące i mające mały zasięg ruchy demokratyczne, po drugiej zaś twardy rdzeń ludzi wspierających władzę (pieszczotliwie nazwanych „Talibami”). Kluczową kwestią pozostawał sposób, przeciągnięcia ludzi do obozu przeciwników reżimu. ZunZuneo miało wykorzystywać listę numerów telefonów do złamania kubańskiego embarga i nie tylko dostarczać Kubańczykom informacje, ale także dać im możliwość poruszania się poza oficjalnym obiegiem. Początkowo USAID chciała wprowadzić program, który dostarczałby wiadomości o piłce nożnej, muzyce, rozrywce itp. Po osiągnięciu odpowiedniej liczby użytkowników, operatorzy mieli upublicznić także polityczne treści w celu zorganizowania społeczeństwa do wystąpienia przeciwko swoim władzom. Rząd USA chciał zainicjować coś w rodzaju „kubańskiej wiosny”. Departament Stanu pod przewodnictwem Hilary Clinton uważał, że social media to ważne narzędzie dyplomacji: w 2011 roku, w wystąpieniu na Uniwersytecie Waszyngtona, sekretarz stwierdziła, że USA pomaga ludziom, którzy żyją w krajach ograniczających dostęp do internetu lub jego niektóre funkcje.

W połowie 2009 roku Noy Villalobos menadżerka w firmie Creative Associates w latach 90. we współpracy z USAID szukała sposobu, by kontaktować się z Kubańczykami. Drogą mailową próbowała się dowiedzieć od młodszego brata, Mario Bernhaima, co młody informatyk byłby w stanie zrobić, gdyby miał dostęp do wszystkich numerów telefonów danego kraju. Bernhaim zapewnił swoją siostrę, że jest w stanie dostarczyć setki tysięcy wiadomości tekstowych. Można było ukryć kraj ich nadania, ale nie dało się zataić ich istnienia. Udało mu się nawet zdobyć tysiące numerów telefonów z Cubancel, kubańskiego operatora komórkowego, jednak ambicje USAID były większe.

Pierwsze kroki

20 września 2009 roku tysiące Kubańczyków na Placu Rewolucyjnym w Hawanie słuchała koncertu „Peace without Borders”, na którym występował kolumbijski piosenkarz rockowy Juanes. Było to największe zgromadzenie na Kubie od czasów wizyty Jana Pawła II w 1998. Występ był idealną okazją do sprawdzenia politycznej siły budowanego dla USAID serwisu społecznościowego. W tygodniach poprzedzających koncert, firma Bernheima wysłała pół miliona wiadomości tekstowych, tzw. blastów, żeby sprawdzić reakcje kubańskiego rządu. Zespół zatrudnił Alena Luzan Falcona, urodzonego w Hawanie satyryka zamieszkałego w Chile, żeby napisał informacje stylem przypominające kubańskie. Niektóre były lekko polityczne i komiczne, inne bardziej bezpośrednie. Jedno z pytań dotyczyło ew. dwóch lokalnych muzyków, którzy nie znaleźli się w łaskach rządu. Odpowiedziało około sto tysięcy osób, nie zdając sobie sprawy, że uczestniczy w sondażu zbierającym ważne materiały wywiadowcze.

Paula Cambronero, badaczka w firmie Mobile Accord, zaczęła budować rozległą bazę danych na temat kubańskich subskrybentów. Zawierała ona płeć, wiek, otwartość i polityczne tendencje. Dane demograficzne miały służyć określeniu grupy docelowej.

Dobre złego początki

W lutym 2010 roku USAID przedstawiło kubańczykom ZunZuneo i rozpoczęło kampanię marketingową, której hasłem były „darmowe wiadomości”. W sześć miesięcy serwis miał niemal 25,000 subskrybentów i rozrastał się dalej, do rozmiarów większych niż zespół USAID był w stanie kontrolować. Prawdziwe zainteresowanie miało jednak  dopiero nadejść.

W 2010 Creative Association postanowiło zwrócić się do Jamesa Ebernharda, założyciela Mobile Accord Inc z Denver, o wsparcie reorganizacji zarządzania firmą tak, aby zatrzeć ślady wsparcia administracji amerykańskiej. Ebernhard, McSpedon, Bernheim i in. założyli firmę z siedzibą w Wielkiej Brytanii oraz korporację odpowiedzialną za zarządzanie ZunZuneo w Hiszpanii. Inna firma nazwana MovilChat, która miała obsługiwać finasową stronę operacji, została założona na Kajmanach. Priorytetem pozostało ukrycie zleceniodawcy przedsięwzięcia i ludzi, którzy je realizowali. Mobile Accord znalazło inżynierów w hiszpańskiej firmie telekomunikacyjnej Telefonica, którzy znali realia telekomunikacyjne na Kubie. Zrozumienie systemów bezpieczeństwa i monitorowania protokołów Cubacel pozwalało monitorować Kubańczyków przy niskim zagrożeniu wykryciem takich działań.

Zmiany w projekcie miały iść w kierunku niezależności finansowej i instytucjonalnej projektu. Jak ujawniono, zespół zwrócił się m.in. do Jacka Dorseya, współzałożyciela Twittera, z prośbą o wsparcie finansowe projektu. Nie wiadomo jednak jak potoczyły się rozmowy, a sam Dorsey odmówił komentarza na ten temat.

Ostateczny upadek

ZunZuneo zniknęło równie tajemniczo jak się pojawiło. Na początku 2011 roku Creative Associates i USAID rozdrażniła porażka Mobile Accord. Firmie nie udało się osiągnąć samowystarczalności i niezależności ZunZuneo od rządu Stanów Zjednoczonych. USAID, przez swoje tajne konta i firmy fasadowe, płaciła dziesiątki tysięcy dolarów komunistycznemu operatorowi telekomunikacyjnemu. Tej sytuacji nie dało się dłużej utrzymywać albo usprawiedliwiać. W oświadczeniu dla Denver Business Journal, przedstawiciele Mobile Accord stwierdzili, że zbudowali Kubańczykom znaną i lubianą platformę komunikacyjną, ale projekt nie zdobył funduszy na dalszą działalność. W marcu 2011 roku ZunZuneo miało około 40,000 użytkowników i obsługiwało niespełna jeden procent wszystkich wiadomości tekstowych na Kubie. Aby nie zwracać na siebie większej uwagi, porzucono wcześniejsze plany zdobycia 200,000 użytkowników. Serwis miał coraz większe problemy techniczne, a w 2012 roku zupełnie przestał działać. Domenę po ZunZuneo można obecnie nabyć za 300 dolarów.

***

Historia ZunZuneo może posłużyć za scenariusz filmowy. Mamy tutaj wszystko co zapowiada hit kinowy: agentki, agentów, geniuszy informatycznych, egzotyczną scenerię, komunistyczną Kubę i USA. Warto jednak zastanowić się nad metodami (i ich podstawami prawnymi) jakimi Amerykanie walczą ze swoimi przeciwnikami. Do tej pory wydawało się, że Europa przymyka oczy na takie działania: USA to w końcu mocarstwo gwarantujące bezpieczeństwo militarne i gospodarcze, a operacje te przez pewien czas omijały Europę. Przykład Edwarda Snowdena, który rok temu wstrząsnął światem, ujawniając metody pracy NSA, każe jednak zweryfikować to podejście.

Dajemy do myślenia

Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.