Aktualności
Nowy numer
Polityka
RPN
Strona główna
To (nie) jest kraj dla młodych ludzi
14 czerwca 2025
15 września 2014
Chcę zwrócić uwagę na to, że lekarzowi i jego prawu do moralnej wolności również należy się odrobina liberalnej sympatii – Robert Jurszo wraca do sprawy Bogdana Chazana.
„Prawo do życia” to wywiad-rzeka z najsłynniejszym ginekologiem III Rzeczpospolitej. Ksiązka ukazała się w porę. Ucichły już krzyki manifestujących swoje poparcie aktywistów „pro-life”, wypalił się też żar medialnych polemik jego krytyków. Można bez nadmiernych emocji porozmawiać o jednym z najważniejszych polskich sporów publicznych ostatnich lat.
Po “Prawo do życia” sięgnąłem z poczucia obowiązku, aby poznać racje kogoś, z kim głęboko się nie zgadzam. Ku memu zaskoczeniu okazało się, że między mną, liberałem i “zwolennikiem cywilizacji śmierci”, a Bogdanem Chazanem, „katotalibem”, może pojawić się nić porozumienia.
W rozmowie z Maciejem Müllerem profesor Chazan klarownie artykułuje przyczyny, dla których w kwietniu tego roku nie wydał zgody na przeprowadzenie aborcji uszkodzonego płodu oraz nie wskazał lekarza, który mógłby przeprowadzić zabieg. Chazan argumentuje, że za fundament swojej medycznej misji uznaje przekonanie, że „celem pracy lekarza jest ratowanie życia, a nie uśmiercanie”. Aborcja – jego zdaniem – z takim zadaniem pozostaje w najwyższej sprzeczności. Tak samo, jak podpowiedzenie, gdzie aborcji mógłby dokonać. „Nawet gdybym powiedział – tłumaczy lekarz – dobrze, wyrażam zgodę, ale zabieg przeprowadzi inny lekarz, to wtedy też byłbym odpowiedzialny za tę śmierć dziecka”.
Sens tego argumentu jest tak banalny, że aż dziw bierze, iż znaleźli się tacy, którzy próbowali go odrzucać. Chazan mówi coś, czego nie powstydziłby się najżarliwszy liberał: „Prawo stanowione nie powinno prowadzić do konfliktu sumienia wśród obywateli”. Przepisy nie mogą zmuszać obywateli do robienia rzeczy, które w ich indywidualnym odczuciu są niemoralne, a tak stało się w przypadku profesora Chazana.
Bogdan Chazan argumentuje, że jego zachowanie było aktem obywatelskiego nieposłuszeństwa. Rzeczywiście, w sensie systemowym jego decyzja niczym się nie różniła się od słynnej sprawy Henry’ego Davida Thoreau, który odmówił zapłacenia podatku, ponieważ miał on zostać przekazany na finansowanie wojny Stanów Zjednoczonych z Meksykiem. Chazan, podobnie jak Thoreau, uznał, że są sytuacje w życiu, w których prawo moralne należy przedłożyć ponad prawo stanowione i – to należy podkreślić – ponieść pełne konsekwencje tej decyzji.
W tej perspektywie źródłem „sprawy Chazana” nie jest jego odmowa postąpienia zgodnie z prawem, ale wadliwe prawo, które obliguje ludzi do robienia rzeczy budzących ich moralny opór. Moim celem nie jest obrona profesora Chazana i jego zasad. Chcę zwrócić uwagę na to, że lekarzowi i jego prawu do moralnej wolności również należy się odrobina liberalnej sympatii. Słowa Woltera – „nie zgadzam się z tobą, ale zawsze bronił będę twego prawa do posiadania własnego zdania” – są w jego przypadku aktualne.
Ktoś mógłby zapytać: co z pacjentką i jej cierpieniem? Czy jedynym poszkodowanym jest ginekolog, na którym próbowano – za pomocą środków prawnych – dokonać moralnego gwałtu? Oczywiście, że nie. Pacjentka i jej rodzina również byli ofiarami złego prawa.
Nie chcę zwolnić profesora Chazana z odpowiedzialności za to, co zrobił (i czego nie zrobił). Chcę zwrócić uwagę na to, że do tej sytuacji by nie doszło, gdyby kwestia aborcji była rozwiązana w Polsce w taki sposób, który pozwalałby chcącym tego lekarzom uniknąć kontaktu z tą procedurą medyczną.
Natomiast zwolnienie ginekologa z funkcji dyrektora szpitala nie rozładowuje napięcia społecznego, tylko je podsyca. Można się spodziewać, że w przyszłości będziemy mieć wielu kolejnych “Chazanów”, a jeśli państwo będzie z nimi radziło w taki sposób, jak w przypadku warszawskiego lekarza, to jedynym efektem będzie eskalacja polsko-polskiej wojny światopoglądowej.
_
„Prawo do życia. Bez kompromisu”, z Bogdanem Chazanem rozmawia Maciej Müller, wyd. WAM, Kraków 2014.
Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.