Europa
Świat
To koniec rosyjskich paliw kopalnych w Słowacji
28 października 2025
7 marca 2022
Kampania wyborcza na Węgrzech nabiera rozpędu. Wynik tego prawdopodobnie najważniejszego głosowania w Unii Europejskiej w 2022 r. zadecyduje o przyszłości przywództwa Viktora Orbána, losie nieliberalnych demokracji w Europie oraz kierunku rozwoju Europy Środkowo-Wschodniej.
Silne więzi reżimu Orbána z Rosją Putina, które przez długi czas były promowane przez węgierską partię rządzącą jako atut lub pomost między Wschodem a Zachodem – w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę stały się ciężarem. Zarówno Fidesz, jak i węgierskie media państwowe sprawiały wrażenie, jakby nie były przygotowane na rosyjski atak na Ukrainę, brakowało im wiarygodnych doniesień o trwającej tuż za granicą wojnie i powtarzały rosyjską propagandę.
W wyborach powszechnych na Węgrzech 12 partii politycznych walczy o 199 miejsc w parlamencie. Jednak o większość głosów walczą dwa główne bloki polityczne: kierowana przez Orbána koalicja Fidesz-KDNP (Fidesz – Węgierski Sojusz Obywatelski i Chrześcijańsko-Demokratyczna Partia Ludowa) przeciwko zjednoczonemu blokowi opozycyjnemu.
Większość sondaży przewiduje zwycięstwo partii rządzącej (niewielką przewagą głosów), co stanowi ogromny kontrast w porównaniu z wyborami w 2018 roku i osuwającym się w przepaść zwycięstwem Orbána. Jedną z przyczyn różnic jest fakt, że węgierski system wyborczy premiuje duże partie – cztery lata temu rozdrobniona opozycja nie miała szans w starciu z dobrze zorganizowanym i zdyscyplinowanym Fideszem.
Według sondażu Nézőpont, przeprowadzonego między 14 a 16 lutego, Fidesz prowadzi z 50-procentowym poparciem, podczas gdy opozycja może liczyć na 43 proc. wyborców. Jednak sondaż Publicus dla dziennika „Népszava”, przeprowadzony między 10 a 14 lutego, wykazał, że 34 proc.wyborców wybrałoby opozycję, a 32 proc. – Fidesz.
Tego samego dnia, co wybory parlamentarne, odbędzie się referendum w sprawie edukacji seksualnej. Węgrzy zdecydują, czy ustawa ograniczająca „promowanie lub przedstawianie homoseksualizmu lub zmiany płci wśród nieletnich” wejdzie w życie. Rząd będzie miał nadzieję, że w ten sposób zmobilizuje bardziej przychylnych mu wyborców.
Po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę rząd węgierski poinformował, że najważniejsze jest zagwarantowanie bezpieczeństwa narodu węgierskiego. „Jesteśmy zaniepokojeni sytuacją na Ukrainie, opowiadamy się za integralnością terytorialną Ukrainy, ale wojna nie jest rozwiązaniem. W naszym podstawowym interesie jest, by Węgry nie angażowały się w ten konflikt” – oświadczono.
Fidesz stwierdził również, że wezwanie opozycji do wysłania przez Węgry wojska i broni na Ukrainę jest „nieodpowiedzialne”. Doszło w ten sposób do jeszcze większej dezinformacji, ponieważ opozycja nigdy nie wzywała do czegoś takiego, a jedynie proponowała wysłanie broni defensywnej, jak większość krajów NATO. Rządowa propaganda wykorzystuje również wszelkie środki – plakaty w przestrzeni publicznej i na przystankach autobusowych, filmy internetowe i spoty telewizyjne – aby przedstawić liderów opozycji w złym świetle.
Jej lider – Péter Márki-Zay wezwał rząd do pełnego poparcia sankcji UE wobec Rosji, a także do zawieszenia rosyjsko-węgierskiego kontraktu nuklearnego i usunięcia z Budapesztu Rosyjskiego Międzynarodowego Banku Inwestycyjnego, zwanego też „bankiem szpiegów”.
Budował kontrnarrację, zakładając pryncypialne stanowisko w polityce globalnej i wyraźny wybór zachodniego sojuszu zamiast Rosji czy Chin, które uważa za skorumpowane. Jako były członek niskiego szczebla Fideszu wskazywał również na pęknięcia w fasadowej narracji rządu, świadczące o hipokryzji lub braku skuteczności.
Węgry przyłączyły się do sankcji Rady Europejskiej, ale wahały się w sprawie natychmiastowego odłączenia Rosji od międzynarodowego systemu bankowego SWIFT. Wywołało to nowe napięcia między resztą UE a Węgrami – węgierski minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó obwinił międzynarodowe media o „produkowanie fałszywych wiadomości i kłamstw”.
Choć sytuacja międzynarodowa nie jest podstawowym kryterium wyników wyborów, ta konkretna sytuacja ma istotne konsekwencje przynajmniej dla niezdecydowanych wyborców. Po pierwsze, pokazuje słabość pozycji Orbána na arenie międzynarodowej – wyraźnie eksponowaną w sytuacji, gdy Zachód demonstruje jedność i przywiązanie do norm i wartości.
Po drugie, pokazuje niekonsekwencję w jego podejściu do konfliktu – z jednej strony poprzez używanie łagodnego języka wobec Rosji, z drugiej zaś poprzez zobowiązanie się do wprowadzenia międzynarodowych sankcji wraz z Zachodem. Wreszcie Orbán bagatelizuje powagę sytuacji, podczas gdy jego przeciwnik podkreśla, że atak Rosji na Ukrainę jest najpoważniejszym wyzwaniem dla bezpieczeństwa Węgier.
Taktyka polaryzacji, w której Orbán z powodzeniem przedstawia siebie i swój rząd jako obrońcę spokojnego stylu życia Węgrów, a opozycję jako lekkomyślnych podżegaczy wojennych, może również zwiększyć poparcie dla zwykłej grupy wyborców Fideszu.
Wojna na Ukrainie ma również bardzo silny wpływ na politykę na Słowacji. 21 lutego minęły cztery lata od zabójstwa dziennikarza Jána Kuciaka i jego narzeczonej. Kuciak pisał o korupcji i powiązaniach poprzedniego rządu z podziemiem przestępczym. Jego śmierć i następujące po niej masowe protesty w całym kraju zapoczątkowały przemiany w kierunku bardziej demokratycznego i sprawiedliwego krajobrazu politycznego.
Jednak z powodu niedawnych napięć międzynarodowych, silnego słowackiego antyamerykanizmu, rusofilstwa i nastrojów antynatowskich, a także niezdolności obecnego rządu do rozwiązania najgorętszych problemów lokalnych, ludzie byłego rządu stali się bardzo silnymi aktorami na scenie politycznej.
Rząd słowacki postanowił podpisać ze Stanami Zjednoczonymi umowę o współpracy w dziedzinie obronności (DCA). Doprowadziło to do protestu bardzo mało prawdopodobnych sojuszników – socjaldemokratycznej partii SMER, kierowanej przez byłego premiera Roberta Fico, oraz neofaszystów Milana Kotleby, wzywających do opuszczenia NATO, która ich zdaniem wciągała Słowację w wojnę z Rosją i zmuszała do walki z innymi Słowianami.
Gdy Rosja zaatakowała Ukrainę, sąsiada Słowacji i inny naród słowiański, głosy te ucichły. Nikt jednak nie wie, na jak długo. Rozwój wydarzeń w marcu może tu mieć kluczowe znaczenie.
Innym ważnym tematem, który w marcu wysunie się na pierwszy plan, zwłaszcza po inwazji Rosji na Ukrainę, będzie bezpieczeństwo energetyczne regionu Europy Środkowo-Wschodniej i Unii Europejskiej. Ponieważ niedobory gazu i ceny paliw podniosły koszty energii na kontynencie do niespotykanego dotąd poziomu, Europa musi przyspieszyć transformację energetyczną i zerwać z zależnością od dostaw z Rosji.
Chociaż celem europejskiej polityki klimatycznej jest osiągnięcie pełnej neutralności węglowej do 2050 roku i intensywne wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, obecna wojna na Ukrainie może wymusić pewne zmiany w działaniach już podjętych przez państwa członkowskie. Sankcje nałożone na Moskwę w związku z jej agresją na Ukrainę prawdopodobnie zapoczątkują działania odwetowe ze strony Rosji i dalsze redukcje dostaw paliw – węgla, gazu ziemnego i ropy naftowej.
Nawet większe dostawy nie są w stanie zaspokoić popytu. Stwarza to potrzebę ograniczenia popytu ze strony odbiorców końcowych oraz intensyfikacji działań na rzecz efektywności energetycznej. Prawdopodobnie będzie to miało negatywny wpływ na już zaawansowaną politykę klimatyczną, ponieważ zapotrzebowanie na energię jest nadal wyższe niż możliwości produkcyjne Europy.
Wśród możliwych scenariuszy istnieje możliwość spowolnienia wycofywania niemieckich elektrowni jądrowych lub przejścia na węgiel w Europie Środkowo-Wschodniej. To jednak utrudniłoby globalne działania na rzecz walki z kryzysem klimatycznym i stworzyłoby nowe zagrożenia dla klimatu w najbliższej przyszłości.
Fot. Jason Blackeye / Unsplash
Artykuł ukazał się w języku angielskim w Visegrad Insight.
Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.