Biblioteka
Darmowe
Jaki kraj, taki lider? – RPN 1/2025
22 maja 2025
29 czerwca 2016
Przeczytałem niedawno historię o emerytowanym strażaku z Nowego Jorku, który postanowił przeprowadzić się w góry Zachodniej Wirginii, żeby uciec od miejskich nocy pełnych fałszywych alarmów i kawalarskich podpaleń. Wolał proste życie. Niedługo po przeprowadzce jeden z domów w sąsiedztwie stanął w płomieniach, a w okolicy nie było nikogo, kto mógłby go ugasić. Wkrótce po tym zaczął zbierać niezbędne wyposażenie i szkolić ludzi na członków lokalnej brygady strażackiej.
Tekst pochodzi z najnowszego 1 (9) / 2016 numeru Visegrad Insight.
Morał z tego taki, że możesz odwrócić się od cywilizacji, jeśli chcesz, ale niekoniecznie uda ci się uciec od umowy społecznej — tak podsumowuje tę anegdotę Garret Keizer w swoim artykule w Lapham’s Quarterly. To ilustracja podstawowego zobowiązania, jakie mamy wobec swoich sąsiadów, czyli solidarności.
Pod koniec 2015 roku głowy krajów środkowej Europy podpisały wspólnie deklarację solidarności i odpowiedzialności przed szczytem NATO w Warszawie zaplanowanym na lipiec 2016 roku. To wezwanie z wewnątrz sojuszu ma dwie przyczyny, o których warto wspomnieć. Po pierwsze, zagrożenie chaosem w państwach ościennych, którego byliśmy świadkami w ostatnich latach. Dziś płonie Ukraina, wczoraj Gruzja, jeszcze wcześniej Bałkany.
O NATO, przemocy w demokracji oraz wodzie w mieście piszemy w najnowszych numerach Res Publiki Nowej, Visegrad Insight oraz Magazynie Miasta, które są już dostępne w naszej księgarni!
Kraje Grupy Wyszehradzkiej i inni sygnatariusze wyraźnie czują niebezpieczeństwo coraz bardziej zaawansowanych systemów rakietowych umieszczanych przy granicach NATO, zagrażających pokojowi, gospodarce i mobilności. Dostrzegają także zagrożenie demobilizacji w Europie.
Właśnie marzenie o pokoju często doprowadza społeczeństwa demokratyczne do stanu, w którym nie chcą być czujne i mobilizują się dopiero, gdy pożar ogarnie już ich dom. Tak samo czuła przed stu laty Europa, co świetnie przedstawił Eric Hobsbawm z Michaelem Eliotem Howardem, których wizja kondycji starego kontynentu na przełomie wieków była analogiczna do dzisiejszego obrazu: triumf scjentyzmu pod maską liberalnej polityki, który pozwala uważać pokój za oczywisty i nie wykazywać solidarności wobec innych narodów.
25 lat później Grupa Wyszehradzka powinna lepiej pamiętać dlaczego powstała. Jej głównym celem było dołączyć do NATO i zaistnieć w zjednoczonej Europie. Obie wymagały silnych, funkcjonalnych instytucji opartych na jasnych zasadach prawa międzynarodowego i z demokratyczną legitymizacją. Dziś, jak wtedy, obie te zasady są stale podważane, głównie przez tego samego sprawcę.
Rosja niestrudzenie podejmuje wysiłki na rzecz podważenia jasnego podziału na prawdę i fałsz; wykorzystuje także największą słabość idącą za zachodnią kulturą liberalnej demokracji – racjonalizm i krytyczne myślenie, które często same siebie wpędzają w spiralę wątpliwości i niszczycielskiego braku zaufania, które nie szuka odpowiedzi, lecz tylko więcej pytań. Moskwa po mistrzowsku opanowała tego pokera z Zachodem i tylko wspólne starania zjednoczonych demokracji mogą tę grę zatrzymać zanim zamieni się w sesję rosyjskiej ruletki.
Kraje NATO nie powinny rezygnować z tych osiągnięć oświeconego rozumu, nie powinny też jednak zapominać, że aby zapewnić sobie pokój musimy być gotowi do walki. A reguły rządzące tym światem tak bardzo się nie zmieniły (i to pomimo wojny hybrydowej) odkąd von Clausewitz podsumował dwie zasady przewagi, które odstraszają wrogów: ważne jest nie tylko zaawansowane uzbrojenie — którego modernizacja w Europie Środkowej wciąż pozostawia wiele do życzenia — ale i siła duchowa społeczeństwa. Jeden za wszystkich i wszyscy za jednego!
Fot. Humorystyczna japońska mapa z początku XX. wieku | Wikimedia Commons
Tłum. Borys Jastrzębski
Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.