Aktualności
Darmowe
RPN
Strona główna
Premiera wiosennego numeru Res Publiki Nowej
20 maja 2025
24 kwietnia 2023
Od kilku dni trwają spekulacje na temat możliwych amerykańskich sankcji wobec Węgier. Jak na razie w grę wchodzi tylko rosyjski podmiot – ale to raczej początek niż koniec historii.
Od lata ubiegłego roku węgierski rząd twierdzi, że amerykańsko-rosyjskie rozmowy pokojowe zakończą wojnę na Ukrainie. Mniej więcej w tym samym czasie machina propagandowa rozpoczęła kampanię twierdzącą, że amerykańscy Demokraci próbowali ingerować w węgierskie wybory poprzez finansowanie opozycji. Następnie rozpoczęła się antysankcyjna kampania Fideszu, w której USA i UE zostały nazwane podżegaczami wojennymi. I tak jest do dziś.
Jesienią 2022 r. do Budapesztu przybył nowy ambasador USA, David Pressman. Natychmiast znalazł się w ogniu krzyżowym, a Orbán nazwał go człowiekiem, który „przybył, aby wywrzeć na nas presję”, przy czym kalambur był w pełni zamierzony.
Stosunki amerykańsko-węgierskie są na historycznie niskim poziomie. Kiedy więc Pressman zapowiedział konferencję prasową (tym razem niezamierzoną) na środowe popołudnie, zaczęły się spekulacje, ponieważ Stany Zjednoczone nie wykonały jeszcze żadnego ostatecznego ruchu.
Aż do teraz.
USA postanowiły objąć sankcjami Międzynarodowy Bank Inwestycyjny (IIB), rosyjską instytucję z siedzibą w Budapeszcie oraz trzech jej liderów.
IIB jest powszechnie nazywany „rosyjskim bankiem szpiegowskim”, ponieważ zachodni eksperci do spraw bezpieczeństwa mają wiele dowodów, a nawet ostatnie wycieki danych, które sugerują, że działa on jako sieć logistyczna dla rosyjskiego wywiadu. Bank osiadł w Budapeszcie w 2019 r., a większość środkowoeuropejskich państw członkowskich UE (Czechy, Słowacja, Rumunia i Bułgaria) przyłączyła się do jego operacji, ale kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, wszyscy odeszli z wyjątkiem Węgier. Obecnie jest on bliski bankructwa – wszystkie jego zachodnie powiązania przecięły więzi, a nawet zablokowały niektóre z jego interesów.
Pressman twierdził, że pomimo ciągłych ostrzeżeń ze strony USA o zagrożeniu bezpieczeństwa, jakie IIB wniósł do NATO, rząd węgierski bagatelizował te obawy. Powiedział, że nie mieli innego wyjścia, jak nałożyć sankcje, by chronić sojusz transatlantycki.
Kim są osoby zaangażowane w sankcje dla IIB?
Jednym z nich jest Nikolay Kosov, prezes IIB. Pochodzi on z rodziny o długiej historii w KGB.
Drugim, i jedynym zaangażowanym Węgrem, jest Imre Laszlóczki, wiceprezes organizacji. To weteran dyplomacji, który pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i pełnił funkcje w krajach wschodnich, w tym w Rosji.
Trzecim jest Georgy Potapov, kolejny wiceprezes związany wcześniej z Rosatomem (Rosyjską Państwową Korporacją Energii Jąrowej).
Wszelkie kapitały, które mogą posiadać w USA, zostaną teraz zamrożone i nie będą mogli prowadzić żadnych interesów w Stanach Zjednoczonych ani z podmiotami mającymi tam siedzibę.
Czy to wszystko?
Tak i nie. Najbardziej wpływowy węgierski ekspert ds. wywiadu i reporter, András Dezső przekonuje, że to nie tylko ostateczne ostrzeżenie, ale początek serii sankcji.
Pressman określił IIB i jej węgierskie operacje jako zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i międzynarodowego – fraza ta może być użyta do oznaczenia wielu rzeczy. Włącznie z bliskimi związkami węgierskiego rządu z Rosją.
Dlaczego mieliby obłożyć sankcjami państwo członkowskie NATO, gdy wojna jeszcze trwa?
Ponieważ skończyły im się opcje.
USA od dłuższego czasu mają poważne obawy co do upadku demokracji na Węgrzech. Historia sięga 2014 roku, kiedy sześciu węgierskich urzędników otrzymało zakaz wjazdu do USA na podstawie roszczeń korupcyjnych (było to wdrożenie ustawy Magnitskiego, zanim ustawa ta została faktycznie wymyślona). Podczas gdy stosunki były względnie spokojne pod rządami administracji Trumpa, Joe Biden ponownie rozpalił te spory, demonstracyjnie pomijając Węgry wśród zaproszonych na swój Szczyt dla Demokracji.
Ale to nie jest (główny) powód – obawiają się rosyjskiej ingerencji, co stało się boleśnie widoczne przy stanowisku Węgier w sprawie wojny. Orbán nie tylko nie chciał zrezygnować z rosyjskich powiązań, ale zwrócił się przeciwko Stanom Zjednoczonym, obwiniając je o podsycanie, a nawet wywołanie konfliktu, co odbiło się szerokim echem w jego kremlowskiej machinie propagandowej. Ciągłe narracje o Stanach próbujących wciągnąć Węgry w wojnę i celowe ataki na Waszyngton pokazały, że mimo utraty europejskich sojuszników Orbán nadal będzie reprezentował stanowisko, które „krzyczy” rosyjskimi interesami.
W związku z tym USA wyczerpały opcje, aby spróbować przekonać go do zmiany zdania i zamiast tego zdecydowały się na ruch w kierunku izolacji Orbána. Jak to ujął András Dezső: „Jeśli jesteś w klubie, gdzie jeden z członków otwarcie zadaje się z wrogiem, przecieka rozmowy i próbuje zakłócić grupę od wewnątrz, a nie masz sposobu, by go wyrzucić, upewnisz się, że go izolujesz. W ten sposób nie będzie miał czym podzielić się z wrogiem, ani wróg nie będzie miał żadnych korzyści z posiadania go w pobliżu”.
Ogłoszone w środę sankcje mają być początkiem tego procesu izolacji.
Czy te sankcje mogą wpłynąć na gospodarkę węgierską?
Bezpośrednio nie, pośrednio tak. IIB nie jest powiązana ekonomicznie z rządem, tylko politycznie, więc ten ruch, czy jakiekolwiek sankcje wobec węgierskich urzędników, dotkną tylko osoby w nie zaangażowane.
Jeśli jednak sankcje będą kontynuowane zgodnie z oczekiwaniami, dalsza izolacja Węgier może mieć katastrofalny wpływ na gospodarkę. Po pierwsze, wszelkie nadchodzące działania mające na celu ukaranie rządu będą miały natychmiastowy wpływ na wartość węgierskiego forinta (sankcje IIB nie miały żadnego wpływu).
Rosnący brak zaufania prawdopodobnie wpłynie również na wszystkie zachodnie relacje Węgier, w tym z UE, co może jeszcze bardziej opóźnić debaty na temat wstrzymanych funduszy, pozostawiając tym samym dziurę w węgierskiej gospodarce (a nie zapominajmy, że każde nieudane negocjacje spowodują spadek wartości forinta w stosunku do euro).
Stały spadek wartości forinta ma niszczący wpływ na ceny importu, co z kolei napędza kryzys inflacyjny. Inflacja na Węgrzech wciąż przekracza 25 procent i w ciągu ostatnich trzech miesięcy zmniejszyła się jedynie o 0,7 procent.
Ponadto utrata przez USA zaufania do Węgier może wpłynąć nie tylko na Amerykę, ale na wszelkiego rodzaju zachodnie inwestycje na Węgrzech.
Co z węgierską polityką zagraniczną? Co dalsza izolacja oznaczałaby dla Orbána?
Jest zbyt wcześnie, by spekulować, ponieważ nie wiemy, kto i dlaczego zostałby objęty sankcjami. Wszystko wskazuje jednak na to, że to nie koniec.
Jeśli USA odizolują Węgry, będzie to miało negatywny wpływ na relacje Orbána na całym świecie. Zachodnie sojusze będą dbały o to, by działać wokół niego i w razie potrzeby pomijać Węgry przy podejmowaniu decyzji, natomiast wschodnie potęgi, jak Rosja i Chiny, będą miały mniej powodów do współpracy z Orbánem, gdyż Zachód nie wpuści ponownie konia trojańskiego Orbána.
Czy ten skandal może obalić reżim Orbána, podobnie jak w Bułgarii?
Nie. Nastroje antyamerykańskie pozostaną, a Fidesz jest zbyt silny, by obalić go z zewnątrz. Zresztą sankcje nie wpłyną w najmniejszym stopniu na ich notowania (a jeśli nawet, to zbliżą do siebie plemię Fideszu).
Celem sankcji nie jest zmiana reżimu w Budapeszcie, ale natychmiastowa zmiana zdania przez Orbána, co jest mało prawdopodobne. Tak więc mamy do czynienia z izolacją.
Interesujące jest to, że Orbán i spółka wydają się być świadomi tego, co może nastąpić później. Zarówno rząd, jak i jego propaganda zaczęły komunikować o tym, że Stany Zjednoczone próbują siłą wciągnąć Węgry w wojnę i porzucić swoje „zaangażowanie na rzecz pokoju”. Wygląda więc na to, że i oni spodziewali się bardziej katastroficznego komunikatu.
Czyli nawet USA nie są w stanie wywrzeć presji na Orbána?
Nie, przynajmniej nie w polityce wewnętrznej. Reżim Orbána opiera się na dwóch typach wyborców: bezwarunkowo wierzących i niegłosujących, którzy w dniu wyborów są mobilizowani finansowo. Pierwsza grupa, stanowiąca mniej więcej wielkość całej opozycji, jest zawładnięta przez machinę propagandową i religijnie podąża za Orbánem. Niezależnie od tego, jaki skandal czy kryzys się wydarzy, Fidesz ma gotową do użycia narrację, a w sytuacji, gdy cały Zachód został już zdemonizowany, każdy nacisk na Orbana będzie odczuwany jako osobisty atak na jego wierną bazę fanów.
Druga, również pokaźna grupa, niewiele przejmuje się polityką i z radością mruga okiem w dniu wyborów dla bezpośrednich korzyści finansowych, które państwo hojnie rozdaje w każdej kampanii.
Co teraz?
Teraz czekamy, zwłaszcza że rząd nie skomentował sprawy.
Zazwyczaj, gdy ma miejsce tak ważne wydarzenie zewnętrzne, rząd milczy przez krótką chwilę (od kilku godzin do kilku dni), po czym wychodzi z hukiem, z narracją, która ma rządzić jego kanałami komunikacyjnymi i ustami przez najbliższy czas.
_
Iván László Nagy – stypendysta programu Marcina Króla, dziennikarz polityczny młodego pokolenia. Pisze do niezależnego węgierskiego serwisu informacyjnego hvg.hu. Prowadzi badania naukowe nad technikami komunikacji populistycznych reżimów. Pisze krytyczne reportaże o globalnej demokracji, ze szczególnym uwzględnieniem quasi-autorytarnych przepływów politycznych na Zachodzie i na Węgrzech.
Artykuł powstał w ramach programu współpracy między głównymi tytułami prasowymi w Europie Środkowej prowadzonego przez Visegrad Insight w Fundacji Res Publica. W języku angielskim tekst ukazał się na łamach Visegrad Insight.
Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.