Biblioteka
Darmowe
Bezpieczeństwo gospodarcze, głupcze! – RPN 5/2024
26 marca 2025
1 września 2017
Po wizycie w gdańskim Muzeum II Wojny Światowej zagraniczny turysta, który wcześniej niewiele wiedział o Polsce, będzie słusznie przekonany, że Polacy dużo wycierpieli w latach 1939-1945, dzielnie stawiając opór okupantowi. Wydawałoby się, że lepszej promocji Polski nie ma i polska prawica powinna być zachwycona placówką, jednak jest inaczej.
Niedawno otwarte Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku stało się przedmiotem krytyki polskiej prawicy. W recenzji wewnętrznej muzeum, prof. Jan Żaryn, znany historyk oraz senator PiS, napisał że „polski punkt widzenia został «zasypany» pseudo uniwersalizmem, jakąś wersją historii powszechnej”. Natomiast na łamach tygodnika „W Sieci” prof. Żaryn ubolewał, że w placówce zabrakło informacji o prześladowaniu polskich księży przez hitlerowców oraz o pozytywnej roli, jaką odegrał np. abp Sapieha w podtrzymywaniu na duchu Polaków podczas okupacji.
Podobne zarzuty postawił muzeum wiceminister kultury Jarosław Sellin. Podczas rozmowy w TOK FM zarzucił wystawie, że o Kościele wspomina jedynie w kontekście ks. Tiso, kapłana, który stanął na czele faszystowskiego rządu kolaboranckiego na Słowacji, oraz wsparcia hiszpańskich biskupów dla dyktatury Franco. „Polska doprowadziła do tego, że Niemcy stracili więcej sprzętu i żołnierzy, niż w zsumowanych wojnach obronnych Norwegii, Holandii, Belgii i Francji razem wziętych” – dodał.
Prof. Żaryn ma rację, że muzeum przedstawia najbardziej krwawą wojnę w historii w sposób szerszy niż z perspektywy tylko polskiej. Natomiast myli się, sugerując, że jest to jego wadą i że umniejsza ona wyjątkowości polskiego doświadczenia wojennego. Gdyby wystawa była jedynie syntezą polskich doświadczeń wojennych, stałaby się prowincjonalna.
Sytuacja Polski w II wojnie światowej była szczególna. To niemiecka napaść na nasz kraj w 1939 r. doprowadziła do wybuchu wojny. Proporcjonalnie Polska straciła najwięcej mieszkańców ze wszystkich okupowanych krajów. Mimo tego Polacy stworzyli czwartą największą armię aliancką oraz potężny ruch oporu.
Dla osób wychowanych w Polsce powyższe fakty są oczywiste. Jednak nie są one powszechnie znane na całym świecie. Angielski aktor Michael Caine wysłał swoje dzieci do prestiżowej szkoły w USA. Podobno nauczyciele powiedzieli im, że II wojna światowa wybuchła w 1941 r. Oburzony, zażądał ich natychmiastowego powrotu do Anglii. Rzeczywiście, dla Amerykanów konflikt wybuchł po japońskim bombardowaniu Pearl Harbor. Przez wiele lat na Zachodzie lekceważono polskie cierpienia wojenne oraz wkład Polaków w alianckie zwycięstwo dlatego, że po Jałcie Polska była niewygodnym sojusznikiem. Najlepszym tego przykładem była nieobecność lotników Dywizjonu 303, którzy strącili najwięcej niemieckich samolotów podczas Bitwy o Anglię, na Paradzie Zwycięstwa w Londynie w 1946 r.
Ekspozycja w gdańskim Muzeum II Wojny Światowej przedstawia wojenne losy całego świata, ale przywraca Polsce jej szczególne miejsce w tym konflikcie. Widzowie dowiadują się o brutalności kampanii wrześniowej, która jest przedstawiona jako pierwszy konflikt II wojny światowej. Wyświetlany jest krótkometrażowy dokument amerykańskiego fotografa Juliena Bryana nt. obrony Warszawy, który w poruszający sposób ukazuje cierpienia warszawiaków. Niemieckie zbrodnie wobec Polaków i Żydów na Pomorzu w pierwszych dniach wojny poruszają do głębi. Nazistowskie i sowieckie zbrodnie na Polakach (jest np. obszerna wystawa o zbrodni katyńskiej) są w wielu miejscach podkreślane.
Wystawa ukazuje odważną postawę płk. Becka, który pomimo nacisków z zagranicy nie ustępował Hitlerowi, podczas gdy wielu przywódców europejskich narodów rzuciło się w ramiona Trzeciej Rzeszy. Działalność Armii Krajowej jest szeroko ukazana, podobnie jak duża rola Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w walce z hitleryzmem. Zaznaczony jest liczny udział Polaków w Bitwie o Anglię czy kampanii norweskiej. Zarzut wiceministra Sellina, że wystawa nie ukazuje proporcji niemieckich strat z rąk Polaków w porównaniu z tymi zadanymi przez inne narody podczas wojny, jest niesłuszny. Obronie Polski poświęcono całą galerię; z kolei o kampanii norweskiej opowiada tylko jedna gablota.
Uczciwie także przedstawione jest ludobójstwo dokonane na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów. W muzeum wyświetlany jest film, w którym UPA jest jednoznacznie przedstawiona jako zbrodnicza organizacja szkolona i wspierana przez Niemców, która przyczyniła się do śmierci 130.000 Polaków (zaznaczone jest, że w akcjach odwetowych Polacy zabili o wiele mniej, bo 10.000 Ukraińców).
Rzeczywiście, jak zauważa prof. Żaryn, muzeum przedstawia polskie losy wojenne w sposób uniwersalistyczny i komparatystyczny. Np. zbrodnie UPA popełnione na Polakach są porównywane z mordami Serbów przez chorwacki Ustasze. Obok informacji o prześladowaniach Polaków przez Niemców czy Sowietów można zobaczyć ekran z relacjami Koreanek zmuszonych do prostytucji przez Japończyków. W moim odczuciu Muzeum za mało mówi o wojnie na Pacyfiku – zwiedzający nie dowie się na przykład, że Manilę zniszczono w podobnym stopniu, co Warszawę, ani czym była masakra nankińska.
Jestem jednak przekonany, że krytykowany przez prof. Żaryna uniwersalizm jest zdecydowaną zaletą muzeum. Poprzez ukazanie polskich przeżyć z perspektywy globalnej, nasza historia przestaje być prowincjonalna i zaczyna zajmować ważne miejsce w dziejach ludzkości. Może stać się ciekawa dla Amerykanina, Koreańczyka czy Anglika.
Podejście komparatystyczne jest też ważne w kontekście najbardziej bolesnej dla Polaków części muzeum. W galerii o Holokauście zwiedzający otrzymuje jednoznaczną informację, że Zagłada Żydów była zbrodnią zaplanowaną i dokonaną przez Niemców. Znajdziemy tam jednak również gablotę o pogromach inspirowanych przez SS, lecz dokonanych przez lokalną ludność w wielu krajach Europy Wschodniej. W niej umieszczono klucze należące do Żydów, zamordowanych przez swoich polskich sąsiadów w Jedwabnem. Polacy słusznie się oburzają, gdy za granicą powiela się niesprawiedliwy stereotyp Polaka-antysemity. Gdańskie muzeum tego unika; oprócz informacji o Jedwabnem, jest gablota o Irenie Sendlerowej oraz o pomocy Żydom udzielonej przez polskie podziemie. Zaznaczone jest, że polskie reakcje na Zagładę były bardzo różne, od bohaterstwa po kolaborację, a za pomoc zbiegom z getta karano Polaków śmiercią. Jednak perspektywa komparatystyczna pozwala dostrzec, że Polacy nie przodowali, jeśli chodzi o współpracę z Niemcami w Holokauście. Z wystawy dowiadujemy się, że największy sąsiedzki pogrom Żydów miał miejsce w rumuńskiej Jassy, gdzie zabito 13-krotnie więcej osób niż w Jedwabnem. Jest też informacja o francuskim kolaboranckim rządzie w Vichy, odpowiedzialnym za śmierć 76.000 Żydów. Uczciwość wymaga, by każdy naród oprócz upamiętnienia chwalebnych kart ze swojej historii mógł rozliczyć się ze swoich zbrodni. Poprzez szeroką perspektywę gdańskie muzeum pomaga nam uczciwie spojrzeć na trudne tematy.
Zarzuty ministra Sellina i prof. Żaryna, że muzeum ogranicza rolę Kościoła do bratania się z dyktaturą Franco i do zbrodniarza Tiso nie są w pełni usprawiedliwione. W gablocie o wojnie domowej w Hiszpanii jest zaznaczone, że Republikanie zabili wielu księży i zakonnic. Niemieckie mordy dokonane na księżach z Kraju Warty są też wspomniane. Rzeczywiście, można by dodać informację np. o roli Sapiehy w dodawaniu otuchy Polakom w trudnych czasach, ale to nie wymaga zmiany koncepcji wystawy, jedynie dodatkową gablotę na ten temat.
Niestety, Muzeum II Wojny Światowej stało się przedmiotem politycznego sporu. Kiedy NSA pozwolił na połączenie placówki z Muzeum Westerplatte, minister kultury odwołał dotychczasowego dyrektora Pawła Machcewicza i zastąpił go Karolem Nawrockim. Ten ostatni zapowiada, że ewentualne zmiany do wystawy stałej będą nieduże. Miejmy nadzieję, że dotrzyma słowa. Wbrew zarzutom polityków partii rządzącej, uniwersalna i komparatystyczna perspektywa pozwoli światu lepiej zrozumieć i docenić wagę naszej historii.
Filip Mazurczak jest tłumaczem i dziennikarzem. Publikował na łamach m.in. „Tygodnika Powszechnego”, „Wprost”, „First Things” i „Crisis Magazine”. Obecnie słuchacz studiów magisterskich z zakresu historii mówionej na Columbia University w Nowym Jorku.
Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.