Cztery wiersze

Mniej wietrzne życie na gęstniejącym przystanku / to mimo wszystko życie. Na Nowy Rok w „Res Publice Nowej” cztery wiersze – z życzeniami, żeby poezja była nie tylko od święta.   rower               w 100-lecie urodzin Andrzeja Bobkowskiego   wiersz wolny – nie przejedziesz się   Co tchu, utkwić wzrok w perspektywieRead more

1 stycznia 2014

Mniej wietrzne życie na gęstniejącym przystanku / to mimo wszystko życie. Na Nowy Rok w „Res Publice Nowej” cztery wiersze – z życzeniami, żeby poezja była nie tylko od święta.

(CC BY-NC-ND 2.0) Spyros Papaspyropoulos / Flickr
(CC BY-NC-ND 2.0) Spyros Papaspyropoulos / Flickr

 

rower            

 

w 100-lecie urodzin Andrzeja Bobkowskiego

 

wiersz wolny – nie przejedziesz się

 

Co tchu, utkwić wzrok w perspektywie drogi i deptać na oślep, gnać do upadłego. Pochylać się w lewo, pochylać się w prawo, w zależności, jak prowadzi ścieżka. I wciągać powietrze, mocno, regularnie. Na zakrętach zmieniać kąt widzenia, kłaść się na ramie, kłaść na kierownicy. Wzrokiem wystrzeliwać daleko przed siebie. Mijać lipy, wierzby, brzozy i topole: drzewa – pal sześć, jak się nazywają, to dołek poetów, wybój botaników. Kręcić, kręcić, gładko pędzić przez krajobraz. Wnet uwolnić nacisk, zdjąć nogi z pedałów, wyprostować tułów, popatrzeć na boki. Równolegle z czasem, naraz do przestrzeni, pruć, płynąć jak spadanie. Bez wysiłku, w inercji, siłą bezwładności, gdy metr i sekunda wobec siebie martwe. W tunel między nimi, w prędkości zerowej. Sunąć z chwilą, z drogą; moment nieśmiertelnie zasuwać bez ruchu. Co tchu, utkwić wzrok w perspektywie drogi i deptać na oślep, gnać do upadłego. Pochylać się w lewo, pochylać się w prawo, w zależności, jak prowadzi ścieżka. I wciągać powietrze, mocno, regularnie. Na zakrętach zmieniać kąt widzenia, kłaść się na ramie, kłaść na kierownicy. Wzrokiem wystrzeliwać daleko przed siebie. Mijać lipy, wierzby, brzozy i topole: drzewa – pal sześć, jak się nazywają, to dołek poetów, wybój botaników. Kręcić, kręcić, gładko pędzić przez krajobraz. Wnet uwolnić nacisk, zdjąć nogi z pedałów, wyprostować tułów, popatrzeć na boki. Równolegle z czasem, naraz do przestrzeni, pruć, płynąć jak spadanie. Bez wysiłku, w inercji, siłą bezwładności, gdy metr i sekunda wobec siebie martwe. W tunel między nimi, w prędkości zerowej. Sunąć z chwilą, z drogą; moment nieśmiertelnie zasuwać

bez ruchu. Co tchu

 

 

 

wiata, życie po rumuńsku

 

na końcu było tak jak na początku

eliadego zagajewskiego plus karpowicza

kilka słów na pustym polu my

czekamy na pociąg w miejscu

osłoniętym od świata czterema ściankami

 

mniej wietrzne życie na gęstniejącym przystanku

to mimo wszystko życie

podarty rozkład jazdy

resztka ruchu

zamarcie

to jeszcze nie śmierć

 

kiedy coś gęstnieje

nim stanie skupia się

grzeje jak papieros

ostatnia myśl

niewcielona podróż

 

od progu

przed atakiem wietrzności

po ścianach ciągnie gęsty napis

viaţa eternă nu e viaţa*     

 

 


* życie wieczne to nie życie

 

 

 

widziałem chatłasa

 

latem widziałem chatłasa

z żoną może dziewczyną

zjeżdżał na rolkach

po schodach blisko plaży

w gdyni

 

lecz nie odezwałem się

 

czyżbym bał się przeszłości

jak niewiadomej na matematyce

przegranej w kółko i krzyżyk

jak przyszłości

 

przecież ona dobra mówią

ciężarna gładząca ziemską kulę brzucha

 

tak właśnie

tylko w wyobraźni

 

więc jeśli wraca

choćby w postaci szkolnego kolegi

odwróć się

 

bo jego miejsce tam zimą

na boisku szóstki na lekcji wuefu

kolejno odlicz

w śniegu

w dwuszeregu zbiórka

 

unikaj załamań pogody

wystrzegaj się zaburzenia czasów

wygraną zaznaczaj linią prostą przez trzy

 

 

widziałem łoliego

 

latem widziałem łoliego

z żoną może dziewczyną

piął się na górkę

po schodach blisko plaży

w gdyni

 

lecz nie odezwałem się

 

czyżbym bał się przeszłości

jak odpytki na polskim

przegranej w kółko i krzyżyk

jak przyszłości

 

przecież ona dobra mówią

ciężarna gładząca ziemską kulę brzucha

 

tak właśnie

tylko w wyobraźni

 

więc jeśli wraca

choćby w postaci szkolnego kolegi

odwróć się

 

jego miejsce tam jesienią

na boisku szóstki na lekcji wuefu

kolejno odlicz

w deszczu

w dwuszeregu zbiórka

 

unikaj załamań pogody

wystrzegaj się zaburzenia czasów

wygraną zaznaczaj linią prostą przez trzy

 

Miłosz  Waligórski

Slawista i hungarysta. Przekłady i teksty własne publikował w prasie literackiej. Wraz z Izą Zając wydał prozę Víťa Staviarskiego Kiwader i inne opowieści (2011). Autor tomiku 36 sposobów na pustkę (2012). Tłumaczył ze słowackiego, węgierskiego, chorwackiego i serbskiego. Pracuje jako lektor języka polskiego na Uniwersytecie w Nowym Sadzie.

Dajemy do myślenia

Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.