Biblioteka
Darmowe
Bezpieczeństwo gospodarcze, głupcze! – RPN 5/2024
26 marca 2025
1 stycznia 2014
Mniej wietrzne życie na gęstniejącym przystanku / to mimo wszystko życie. Na Nowy Rok w „Res Publice Nowej” cztery wiersze – z życzeniami, żeby poezja była nie tylko od święta.
w 100-lecie urodzin Andrzeja Bobkowskiego
wiersz wolny – nie przejedziesz się
Co tchu, utkwić wzrok w perspektywie drogi i deptać na oślep, gnać do upadłego. Pochylać się w lewo, pochylać się w prawo, w zależności, jak prowadzi ścieżka. I wciągać powietrze, mocno, regularnie. Na zakrętach zmieniać kąt widzenia, kłaść się na ramie, kłaść na kierownicy. Wzrokiem wystrzeliwać daleko przed siebie. Mijać lipy, wierzby, brzozy i topole: drzewa – pal sześć, jak się nazywają, to dołek poetów, wybój botaników. Kręcić, kręcić, gładko pędzić przez krajobraz. Wnet uwolnić nacisk, zdjąć nogi z pedałów, wyprostować tułów, popatrzeć na boki. Równolegle z czasem, naraz do przestrzeni, pruć, płynąć jak spadanie. Bez wysiłku, w inercji, siłą bezwładności, gdy metr i sekunda wobec siebie martwe. W tunel między nimi, w prędkości zerowej. Sunąć z chwilą, z drogą; moment nieśmiertelnie zasuwać bez ruchu. Co tchu, utkwić wzrok w perspektywie drogi i deptać na oślep, gnać do upadłego. Pochylać się w lewo, pochylać się w prawo, w zależności, jak prowadzi ścieżka. I wciągać powietrze, mocno, regularnie. Na zakrętach zmieniać kąt widzenia, kłaść się na ramie, kłaść na kierownicy. Wzrokiem wystrzeliwać daleko przed siebie. Mijać lipy, wierzby, brzozy i topole: drzewa – pal sześć, jak się nazywają, to dołek poetów, wybój botaników. Kręcić, kręcić, gładko pędzić przez krajobraz. Wnet uwolnić nacisk, zdjąć nogi z pedałów, wyprostować tułów, popatrzeć na boki. Równolegle z czasem, naraz do przestrzeni, pruć, płynąć jak spadanie. Bez wysiłku, w inercji, siłą bezwładności, gdy metr i sekunda wobec siebie martwe. W tunel między nimi, w prędkości zerowej. Sunąć z chwilą, z drogą; moment nieśmiertelnie zasuwać
bez ruchu. Co tchu
na końcu było tak jak na początku
eliadego zagajewskiego plus karpowicza
kilka słów na pustym polu my
czekamy na pociąg w miejscu
osłoniętym od świata czterema ściankami
mniej wietrzne życie na gęstniejącym przystanku
to mimo wszystko życie
podarty rozkład jazdy
resztka ruchu
zamarcie
to jeszcze nie śmierć
kiedy coś gęstnieje
nim stanie skupia się
grzeje jak papieros
ostatnia myśl
niewcielona podróż
od progu
przed atakiem wietrzności
po ścianach ciągnie gęsty napis
viaţa eternă nu e viaţa*
* życie wieczne to nie życie
latem widziałem chatłasa
z żoną może dziewczyną
zjeżdżał na rolkach
po schodach blisko plaży
w gdyni
lecz nie odezwałem się
czyżbym bał się przeszłości
jak niewiadomej na matematyce
przegranej w kółko i krzyżyk
jak przyszłości
przecież ona dobra mówią
ciężarna gładząca ziemską kulę brzucha
tak właśnie
tylko w wyobraźni
więc jeśli wraca
choćby w postaci szkolnego kolegi
odwróć się
bo jego miejsce tam zimą
na boisku szóstki na lekcji wuefu
kolejno odlicz
w śniegu
w dwuszeregu zbiórka
unikaj załamań pogody
wystrzegaj się zaburzenia czasów
wygraną zaznaczaj linią prostą przez trzy
latem widziałem łoliego
z żoną może dziewczyną
piął się na górkę
po schodach blisko plaży
w gdyni
lecz nie odezwałem się
czyżbym bał się przeszłości
jak odpytki na polskim
przegranej w kółko i krzyżyk
jak przyszłości
przecież ona dobra mówią
ciężarna gładząca ziemską kulę brzucha
tak właśnie
tylko w wyobraźni
więc jeśli wraca
choćby w postaci szkolnego kolegi
odwróć się
jego miejsce tam jesienią
na boisku szóstki na lekcji wuefu
kolejno odlicz
w deszczu
w dwuszeregu zbiórka
unikaj załamań pogody
wystrzegaj się zaburzenia czasów
wygraną zaznaczaj linią prostą przez trzy
Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.