JAKUBOWSKA: To jeszcze nie rewolucja

Równość nie stała się jeszcze rzeczywistością, a Europa Środkowa wciąż ma wiele do zrobienia w tej kwestii.

27 grudnia 2020

Wiele osób wciąż uważa, że ​​kobieta nie może być przywódczynią kraju. W Europie Środkowej jest nadal swego rodzaju zaskoczeniem, kiedy polityczki wygrywają wybory. W powszechnej opinii przeszkody, z jakimi muszą się mierzyć zawodowo, a także trudy życia codziennego, uniemożliwiają im sprawne działanie. Widzimy jednak, że kobiety potrafią te przeciwności przezwyciężyć. 

Słuchamy komentarzy na ulicach i czytamy je online, publikujemy opinie i szukamy argumentów, aby udowodnić, że wybór kobiety byłby słuszny, a rządy, dziś zdominowane przez wąsatych panów, powinny być bardziej zrównoważone pod względem płci. Kobiety stanowią ponad 50 proc. populacji i statystycznie odsetek kobiet na wysokich stanowiskach w polityce czy biznesie powinien być podobny – ale tak nie jest. 

 Na przestrzeni ostatnich lat obserwowaliśmy w Europie Środkowej, jak wysoko wykwalifikowane i kompetentne kobiety zdobywają władzę – począwszy od Zuzany Čaputovej (prezydent Słowacji), Kolindy Grabar-Kitarović (prezydent Chorwacji), Angeli Merkel (kanclerz Niemiec), Kersti Kaljulaid (prezydent Estonii), Any Brnabić (premier Serbii), a kończąc na nowo wybranej prezydent Mołdawii – Mai Sandu. 

Podczas gdy przywódcy polityczni i biznesowi muszą liczyć się z krytyką dotyczącą wyników swojej pracy, kobiety na analogicznych stanowiskach oprócz uzasadniania swoich decyzji i działań, muszą – nie wiedzieć czemu – zmagać się z dodatkową trudnością polegającą na udowadnianiu własnej wartości. Nie jest ona bowiem zakładana z góry, jak w przypadku głów państw lub szefów przedsiębiorstw płci męskiej. 

Gdy pozycję przywódczą obejmuje kobieta, nieustannie podaje się w wątpliwość, czy dane społeczeństwo dokonało właściwego wyboru, czy dana kobieta może być dobrą liderką, czy jest wystarczająco utalentowana, aby kierować wszystkimi sferami politycznymi (zwłaszcza tymi newralgicznymi) w swoim kraju?

Według Pew Research Center większość kobiet – ponad 70 proc. – jako główny powód, dla którego ich płeć jest niewystarczająco reprezentowana na wyższych stanowiskach politycznych, wskazuje to, że aby się wykazać, muszą zrobić więcej od mężczyzn. A blisko sześć na dziesięć kobiet (59 proc.) postrzega dyskryminację ze względu na płeć jako główną przeszkodę w prowadzeniu działalności politycznej. Te liczby i odpowiedzi są zbliżone, gdy pada pytanie o to, dlaczego nie ma więcej kobiet na najwyższych stanowiskach kierowniczych w biznesie. 

Trzeba przyznać, że tę sytuację bardzo trudno zrozumieć. W idealnym świecie bowiem nie szukalibyśmy okazji do podkopywania wizerunku danego przywódcy – kobiety czy mężczyzny – bez powodu lub tylko po to, by zachwiać jego wiarą w siebie i samooceną. 

Europa Środkowa jest pełna utalentowanych kobiet, które zajmują ważne, choć wciąż nie najwyższe, stanowiska w biznesie, bankowości i sferze innowacji – i nazbyt często usiłuje się nimi kierować z tylnego siedzenia. Może i podziwia się ich talent, korzysta z ich wiedzy, doświadczenia i intuicji, ale jednocześnie zakłada się, że nie jest to „właściwy czas” na ich przywództwo, jeszcze nie teraz.

Skąd to podejście? Dlaczego dyskusja na temat tego, czy kobieta może przewodzić, toczy się w krajach, w których kobiety już dawno rządzą? Dlaczego – przy tak wielu wymienionych wcześniej przykładach wybitnych liderek – ludzie wciąż wątpią w umiejętności kobiet, co przekłada się na ich decyzje w lokalach wyborczych? Jak to możliwe, że nie możemy pójść śladem krajów skandynawskich, gdzie istnieją rządy składające się nawet wyłącznie z kobiet, a pojęcie „feministycznej polityki zagranicznej” nie jest pejoratywnie kojarzone z paleniem biustonoszy, tylko uwzględniane na wyższych szczeblach polityki międzynarodowej? 

Ostatnio po raz kolejny podnoszono tę kwestię w Polsce, kiedy jedną z kandydatek w wyborach prezydenckich w 2020 roku była kobieta. W mediach pojawiły się liczne komentarze powątpiewające w ewentualność jej wygranej – nie ze względu na reprezentowane umiejętności lub stanowisko polityczne, ale fakt, że jest kobietą. W „tradycyjnym” społeczeństwie, jakim jest polskie, kobieta piastująca tak wysokie stanowisko polityczne to wciąż bardzo nietypowe zjawisko.

W 2020 roku – w 20. rocznicę wdrożenia Deklaracji Pekińskiej oraz obchodów 100-lecia uzyskania przez kobiety prawa do głosowania w wielu krajach Europy Środkowo-Wschodniej (m.in. w Polsce) – przeciętna liczba przedstawicielek w zgromadzeniach parlamentarnych w Europie wynosiła mniej niż 30 proc. Ta średnia jest znacznie niższa niż odsetek kobiet w Parlamencie Europejskim (40,3 proc.), ale mniej więcej równa liczbie kobiet wybieranych do władz lokalnych (29 proc.)[1]. Czy więc mamy powody do świętowania?

Na szczęście, w porównaniu z sytuacją sprzed dziesięciu lat, dane dotyczące kobiet w parlamentach narodowych wskazują na pewną poprawę w kilku krajach Europy Środkowo-Wschodniej i na Bałkanach. Wspominam tutaj o krajach bałkańskich, ponieważ osiągnęły one znacznie lepsze wyniki niż ich sąsiedzi z Europy Środkowej. 

Statystyki na Bałkanach są nadal dalekie od osiągnięcia równości płci na stanowiskach politycznych (pamiętajmy, że kobiety zaczynają swoje kariery od znacznie niższych szczebli), niemniej w ostatnim dziesięcioleciu na Bałkanach odnotowano największy wzrost liczby kobiet wybieranych w wyborach samorządowych i parlamentarnych. 

Można argumentować, że to zasługa przyjętych przed laty parytetów płci, ale wzrost jest znaczący i wynosi ponad 20 proc. Nigdzie w Europie, nawet w krajach takich jak Francja, Hiszpania czy Szwecja, gdzie liczba kobiet w parlamencie jest niemal równa liczbie mężczyzn, nie istnieje rzeczywista równość szans między kobietami i mężczyznami (nie tylko w parlamentach). 

Równość nie stała się jeszcze rzeczywistością, a Europa Środkowa wciąż ma wiele do zrobienia w tej kwestii. Być może zmiana nadejdzie wraz z silnymi kobietami, które są dziś wzorem do naśladowania. 

Głęboko wierzę, że powinniśmy promować ich działania i odwagę, pielęgnować osiągnięcia, chwalić. Na razie kobietom w życiu publicznym głównie wytyka się błędy. Budujmy więc wzajemne zrozumienie, dostrzeżmy, że obejmowanie przez kobiety wysokich szczebli władzy ma sens. Przykłady Sandu i Čaputovej, oraz wielu innych liderek w instytucjach krajowych i międzynarodowych, powinny stać się wzorem do naśladowania. Z czasem kobietom będzie łatwiej zajmować najwyższe stanowiska, bez stawiania pod znakiem zapytania, czy są w stanie sprostać wynikającym z tego obowiązkom. Mężczyźni zaś łatwiej powinni się do tej myśli przyzwyczaić – już teraz.

[1]Źródło: Rada Gmin i Regionów Europy (CEMR)].

 

– tekst opublikowany po angielsku w “Aspen Review” i powstał w ramach projektu współfinansowanego z NATO

MAGDA JAKUBOWSKA – wiceprezes Fundacji Res Publica. Działa na rzecz wzmocnienia pozycji kobiet w dziedzinie bezpieczeństwa, prowadzi kampanię #WomenAreNATO

Dajemy do myślenia

Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.