Komentarze
Polityka
RPN
Strona główna
Świat
Co dalej z kulturą Rosji?
19 kwietnia 2025
22 października 2012
Pada przy tym ważna bariera. Rozróżnienie między politycznością i polityką, artykułując konfliktowy charakter zjawisk politycznych, ujawnia pierwiastek przemocy obecny także w liberalnej demokracji. W ten sposób otwiera też możliwość usprawiedliwienia jej stosowania. Najdalej w tym względzie idą „nowi komuniści”, nawiązujący do Waltera Benjamina i jego koncepcji niszczącej prawo „świętej przemocy” w odróżnieniu od „przemocy mitycznej”, ustanawiającej prawo i porządek polityczny.
Tym, co znika w zinstytucjonalizowanej demokracji, jest, jak stwierdza Žižek, „terrorystyczny potencjał”. Demokracja zamienia antagonizm w agonizm, w konflikt uregulowany. Idzie jednak o to, by przywrócić możliwość pojawienia się antagonizmu – a tym samym prawdziwej rewolucji. Przemoc sama w sobie nie jest problemem, zwłaszcza, że istnieje także „przemoc strukturalna” kapitalizmu. Aby ją znieść potrzeba czasami przemocy – „trochę terroru nie zaszkodzi”.[16]
Žižek cytuje Jeffersona, że „trochę rebelii tu i tam to dobra rzecz … To lekarstwo, które jest dobre dla zdrowia rządu… Boże broń, byśmy kiedykolwiek mieli być 20 lat bez takiej rebelii… Drzewo wolności musi od czasu do czasu zostać odświeżone krwią patriotów i tyranów. To jest naturalny nawóz”. [17] Badiou nazywa siebie i Žižka „filozofami terroru”. Ich „woluntaryzm” jest bardziej leninowski niż marksowski. Przypomina też idee włoskiego faszyzmu. Idea rewolucji Žižek, twierdzi jeden z jego krytyków, jest bardziej z ducha Mussoliniego niż Marksa.[18] Żiżek przestraszył się jednak chyba swojej odwagi – ostatecznie „święta przemoc” nie ma być wcale przemocą, lecz pasywnym oporem: „Czasami nicnierobienie jest większą przemocą niż robienie czegokolwiek”[19].
Diagnozy, które znajdziemy w pismach „filozofów polityczności”, są często sprzeczne. Z jednej strony twierdzi się, że właśnie teraz, gdy zanikają wyraźne tożsamości, gdy już nie ma „fundamentów” i skończyła się metafizyka, ujawnia się autonomia polityczności. Z drugiej, że właśnie teraz dokonuje się całkowita neutralizacja i kolonizacja polityczności, że zostaje ona pochłonięta przez społeczeństwo i gospodarkę.
Z jednej strony utrzymuje się, że następuje „kulturalizacja polityki”, polegająca na tym, że różnice polityczne zamieniane są w różnice kulturowe, z drugiej, że następuje upadek wszelkich tożsamości zbiorowych. W rzeczywistości spory kulturowe są sporami jak najbardziej politycznymi, a brak „fundamentów” może dotyczyć tylko pewnych „aktorów” na „Zachodzie”, nie wszystkich.
Polityka jest możliwa tam, gdzie konstytuuje się działający podmiot, jak np. ruch „Solidarności” w Polsce. W jaki jednak sposób w sytuacji „koniecznej przygodności” w ogóle może ukonstytuować się podmiot polityczny? Działanie polityczne, zwłaszcza „agonalne”, zakłada mocną, autentyczną wiarę w swój cel, w głoszone zasady, w wartości, w „fundamenty”, których przecież ma nie być. Polityka jako zdarzenie może opierać się tylko na poczuciu prawdy, co słusznie podkreśla Badiou. Ci, którzy krzyczą „chcemy prawdy”, są niewątpliwie podmiotem politycznym. Tylko reaktywnie są nim ci, którzy chcą spokoju, dobrobytu i „modernizacji”. Lewica zwalcza jednak narody, które były i są najsilniejszymi podmiotami zbiorowymi nowoczesności – silniejszymi niż „klasy”. Zwalcza też ruchy religijne jako fundamentalistyczne. W gruncie rzeczy przyczynia się do więc postpolityczności, którą krytykuje.
Žižek proponując światowy „sojusz nietolerancyjnych”, powtarza sen o międzynarodówce. Trudno się też dowiedzieć, na czym miałaby polegać „uniwersalna emancypacja”. Wiadomo jednak, że jest – tak jak zawsze – wyrazem tęsknoty za światem bez polityki. Jest też sprzeczna z faktem, że polityka jest przedsięwzięciem lokalnym, możliwym tylko wtedy, gdy istnieje „miejsce”, w którym się rozgrywa. Jak trafnie pisze Jacques Rancière: „Polityka jest sztuką lokalnych i syngularnych ustanowień przypadków uniwersalności”[20].
Jeśli demokracja istnieje, to istnieje tylko tam, gdzie istnieje lud, naród, niewidzialna całość, która łączy części mimo ich konfliktu, a nie jest tożsama z żadną z nich ani nie jest ich sumą. Podmiot, o którym mowa w art. 4. Konstytucji RP: „Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu“. Znaczy to też, że demokracja istnieje tam, gdzie istnieje „suwerenność” – konstytuująca prawa „polity” i zawieszająca je w sytuacjach skrajnych, oddzielająca tę „polity” od innych. Jak bowiem przypomina niemiecki prawnik Dieter Grimm: „zbiorowe tożsamości nie są możliwe bez odgraniczenia się od innych całości. Prawo do samookreślenia jest prawem do bycia innym, które jednak istnieje tylko w granicach tego samego prawa innych“[21].
„Suwerenność – stwierdza stanowczo Dieter Grimm – jest dzisiaj ochroną demokracji”[22]. To dlatego ci, którzy mówią, że mamy się wyrzec polskości, w istocie proponują nam rezygnację z demokracji. Ci, którzy krzyczą: „tu jest Polska”, są dzisiaj obrońcami demokracji przed postdemokracją, w której nastąpił uwiąd polityczności. W Polsce postpolityka stała się oficjalną polityką rządową, co dobrze wyraziło się w haśle, że nie trzeba już żadnych reform, że „nie robimy polityki, budujemy szkoły”, a symptomy postdemokracji są u nas bardziej wyraźne niż w krajach europejskiego centrum.
„Nowi komuniści” znajdują swoich odbiorców i miłośników na Wisłą. Ale nie w głowie im bunt wobec postpolitycznego establishmentu, którego w gruncie rzeczy są częścią. Polscy „nowi komuniści” zajmują wygodne i intratne miejsce w polskiej postpolityce, ciesząc się nie tylko „ciepłą wodą w kranie”, ale i licznymi przywilejami. Prawdziwy lud, autentyczne dążenia do zmiany i energia polityczna są po stronie przeciwnej.
***
Wykład został wygłoszony 19-09-2012 na IX Polskim Zjeździe Filozoficznym w panelu „Polityczność i Postdemokracja”, przygotowanym i prowadzonym przez Andrzeja Przyłębskiego. Wkrótce głosy pozostałych uczestników dyskusji – Krzysztofa Brzechczyna, Bronisława Wildsteina oraz Szymona Wróbla. Pełne wersje wystąpień ukażą się drukiem w pierwszym kwartale 2013 roku.
[1] Colin Crouch, Postdemokratie, Frankfurt am Main 2009, s. 31
[2] Tamże, s. 35
[3] Zob. tamże, s. 130
[4] Jacques Rancière, Das Unvernehmen. Politik und Philosophie, Frankfurt am Main, 2002, s. 111.
[5] Oliver Marchart, Die politische Differenz, Frankfurt am Main 2010.
[6] Alain Badiou, Über Metapolitik, Zürich, Berlin 2003, s. 25
[7] Tamże
[8] Tamże, s. 39.
[9] Jacques Rancière, Das Unternehmen, s. 12.
[10] Alan Johnson, The New Communism: Resurrecting the Utopian Delusion, World Affairs Journal (http://www.worldaffairsjournal.org)
[11] Alain Badiou, Über Metapolitik, s. 38.
[12] Philipp Oehmke, The Most Dangerous Philosopher in the West. Welcome to the Slavoj Zizek Show, Der Spiegel, 7/08/2010
[13] Alain Badiou, Das Jahrhundert, Zürich/Berlin 2006, s. 217
[14] Decca Aitkenhead, Slavoj Žižek: 'Humanity is OK, but 99% of people are boring idiots’, The Guardian, 10 June 2012: http://www.guardian.co.uk/culture/2012/jun/10/slavoj-zizek-humanity-ok-people-boring
[15] Slavoj, Żiżek, On Violence, New York 2009, s. 164-165.
[16] Alan Johnson, Ein bisschen Terror darf dabei sein Zum Denken von Slavoj Zizek, Merkur H 4, April 2010, s. 299-307
[17] Żiżek, On Violence, S. 127
[18] Alan Johnson, Ein bisschen Terror darf dabei sein, s. 306.
[19] Slawoj Żiżek, On Violence, s. 183
[20] Rancière, s. 148
[21] Dieter Grimm, Souveränität, s. 121
[22] Tamże, s. 123.
Analizy i publicystyka od ludzi dla ludzi. Wesprzyj niezależne polskie media.